muszę sobie trochę ponarzekać i zaraz wracam do roboty... No żesz k@#*()(*&^%$#@#$%^*((*&^%$#@#YUIO(*I^%$#@$%&*(O(O*&^%$......... !!!!!!!!!!! Ustaliłem z dostawcami listę towarów do sklepu, rabaty, ceny. Musiałem złożyć podanie do urzędu pracy i wypisać im dokładnie, co kupuję i za jaką cenę. Dołączyłem moją listę+faktury pro-forma. Wczoraj do mnie zadzwonili, że nie pogrupowałem towarów i mam jeszcze raz przynieść podanie, biznesplan z podzielonymi grupami typu "klocki hamulcowe - szt - cena", "płyny - szt - cena". Siedzę od 8.30 nad tym gównem i praktycznie przepisuję faktury i co chwilę przeliczam na kalkulatorze...za każdym razem mi wychodzą inne wyniki, a jest ok 400 pozycji do rozpisania... Ja pier**ę, przeciez te kobity nie będą tego nawet przeliczać, ale muszą mieć k***a podzielone na kategorie, jak wszystko jest na fakturach... Zadzwoniłem do jakże miłej Pani Gabrieli, której objaśniam sytuację, że siedzę nad tym od rana i niestety nie dotrę dzisiaj, bo za dużo tego jest (sugeruję jej do słuchawki, że robię niepotrzebną robotę delikatnie) i mówię - "wolę się z Panią skonsultować, żebym nie musiał pisać kolejnego podania i że dziś nie zdążę (godziny przyjmowania ludzi 8-14.30, a i tak siedzą do 16, tylko że cieć nie wpuści petenta). Nie wspomnę, że jak np. przez kilka dni mi się zmieni cena zakupu o jeden grosz, albo zechcę sobie dokupić zapałki, to będę musiał pisać kolejne podanie i czekać kilka dni na rozpatrzenie... "Nie ma letko", ale wiecie co? powkurzam się trochę poflugam i jakoś to zduszę w sobie, żeby po tych wszystkich trudach postawić ladę z R8, a nie biednego A6 C6;p Biorę się dalej za kalkulator, a siedzę od rana i mam serdecznie dość