czyli jednak Truli zawinił....
Miałem kłopoty z oponami i przyczepnością. Widziałem, że Robert jedzie szybciej i dlatego zjechałem na prawą stronę, robiąc mu miejsce po lewej. Ostatni raz, kiedy miałem go w lusterku, był właśnie po tej stronie. Po chwili straciłem go z pola widzenia i poczułem uderzenie w tył mojego bolidu - relacjonuje Jarno Trulli.
- Kiedy zobaczyłem na torze ambulans naprawdę się przeraziłem. Uspokoiłem się dopiero, gdy dotarły do mnie wiadomości o dobrym stanie Roberta - dodał włoski kierowca Toyoty.
W pierwszych wywiadach po niedzielnej Grand Prix Kanady Jarno Trulli utrzymywał, że nie zmieniał toru jazdy na feralnym zakręcie.