Każdy tylko gada i ma pretensje do całego świata, ale sam nic nie zaproponuje. Żałuję, że przez najbliższe dwa weekendy jestem na wyjazdach, bo wykorzystałabym to, co mnie kiedyś na potrzeby zawodu nauczyli.
Przede wszystkim, każdy gada tylko o smyczach i ramkach. Ok, fajnie, identyfikacja klubu, ale nie temat - rzeka. Czy mamy tylko o tym gadać, czy nasza znajomość ma polegać też na dobrej zabawie???
Rozumiem, że każdy jest dorosły, ma pracę, prywatne życie, ale poświęcić kilka godzin w miesiącu dla znajomych i dla dobrej zabawy, to chyba nie jest wyrzeczenie???
Wydaje mi się, że powinniśmy zacząć od omawiania budżetu i tego, kto na co może sobie pozwolić. Każde z nas by mieć swoje A4 poświęciło wiele i bardzo się to ceni. Nie każdy zarabia kokosy i stać go na wszystko, dlatego planując wspólne spotkania powinniśmy mieć to na uwadze. Wypad klubem na Mauritusa (jak zaproponował K.) nie wchodzi w grę, ale na inne atrakcje można zaoszczędzić rezygnując z dwóch browarów...