No, nie wiem. W tym roku nie zauważyłem, by Button robił za nr. 2.
Z Massą no jest jakiś dziwny układ właśnie...
W 2006 roku jeszcze jeździł Szumi, Massa jeździł pod niego. Potem biedak musiał jeździć pod Raikkonena w 2007. W 2008 roku miał szczyt formy o i omal nie został Mistrzem Świata, 2009 to pewnie sezon, o którym SF wolałaby zapomnieć, ale tu też było parcie na Raikkonena, w tym sezonie ewidentnie postawili na Alonso (nie bezpodstawnie, bo mając trzecie auto w stawce i wygrać mimo tego 5 wyścigów to jest coś).
Massa według mnie to świetny kierowca, ale ciąży na nim właśnie ten ciężar "zawsze drugiego". A on podchodzi do wszystkiego bardzo emocjonalnie i moim zdaniem
ma to kluczowy wpływ na jego jazdę. Bo gdy ma dzień (a właściwie miał dni, bo od wypadku to już nie jest ten sam Felippe ) - był nie do objechania.
Słuszna uwaga. Ja liczę po prostu na to, że Scuderia Ferrari postąpi jak team wyścigowy i postawi na niego, jako na jednego z najlepszych kierowców w stawce. Biedni kurde w końcu nie są, maja Alonso z plecami w postaci Santandera, czyli na kasę nie narzekają.
RBR to w końcu Red Bull - sami są jedną wielką kasą
McLaren - no tak, tu Hamilton, dopóki będzie jeździł, będzie dla nich żyłą złota i twarzą nr.1.
Ale właśnie przyszło mi do głowy jeszcze coś: Wiliams.
Zauważcie, jaki ten team zrobił postęp od początku sezonu.
Rubens pojeździ jeszcze z rok i chyba w końcu da sobie siana, kurde, jeździ już 16 lat, mógłby juz odpocząć
A Frank Wiliams to legenda. Jeśli uda mu się przywrócić Wiliamsa do formy z lat 1995-1997, gdy Damon Hill był Wice, a rok później Mistrzem, a dwa lata potem Jacques Villeneuve - możemy mieć czwartego gracza do tytułu mistrzowskiego w 2011 roku.
A tutaj, w parze Kubica - Hulkenberg wiadomo, kto byłby numerem 1.