Wracając do opowieści kolegi wyżej , to współczuje ale nie od dziś wiadomo że te serwisy i mechaniory w Anglii to paprochy , leniwe nieroby i naciągają każdego kto sie nie zna . Ja w histori mojego furacza (już ponad 3 lata) byłem może dwa razy na ustawieniu zbieżności a tak to wszystko robię sam. Wiem, nie każdy ma do tego rękę ale ja już bym wolał oddać furacza przysłowiowemu panu Heniowi niż dać jakiemuś niedorobionemu angolowi , bo nie jedno już słyszałem i widziałem