Dziś miałem małą przygodę z moją A4.
Miałem dziś krótką trasę do przejechania jakieś 50km w jedną stronę.Po nagrzaniu silnika do temperatury roboczej postanowiłem przegonić niuńkę bo warunki były korzystne.Przejechałem jakieś20-25km na pełnym bucie z ostrymi startami spod świateł,zmiana biegów w okolicach 4k obrotów i gdy zostało mi około 8km do celu zapaliła mi się kontrolka temperatury płynu chłodniczego.Od razu zjazd na pobocze klapa do góry i widzę że w zbiorniczku susza a z tyłu silnika prawie się leje płyn.Na szczęście w bagażniku miałem jakieś 1,5litra płynu to dolałem a że do celu miałem blisko to postanowiłem kontynuować.Ostatnie kilka kilometrów przejechałem już spokojnie.Po załatwieniu sprawy asekuracyjnie napełniłem baniak wodą i postanowiłem wracać do domu.Nie przejechałem nawet kilometra i znów zapaliła się kontrolka temperatury płynu.Zjechałem na pobocze i wlałem do zbiorniczka około 2litrów wody.Całą drogę do domu (50km)nie przekraczałem 2k obrotów i uważnie obserwowałem wskazówkę temperatury.Po dojechaniu pod dom otwieram maskę i zdziwienie ogromne bo ze zbiorniczka nie ubyło nic wody i nic nie ciekło tak jak wcześniej.
Więc mam pytanie o co chodzi ? Raz cieknie a raz nie.Co może być przyczyną takiego wycieku i dlaczego przy spokojnej jeździe nić nic wody nie ubyło.
Czy mogę tak jeździć krótkie trasy czy lepiej scholować samochód od razu na warsztat ?