niezły artykuł o MU
najlepszy fragment: "Na Wembley United mierzyło się z Aston Villą. Niemal pierwszą poważną akcją meczu był atak tak brutalny, że gdyby to stało się na obecnych boiskach, to zyskawszy taki dowód, publicyści tygodniami rozpisywaliby się na temat tego, jak nasz sport narodowy wiedzie nas do piekła na wózku. Piłkarz AV Peter McParland staranował bramkarza Manchesteru United Raya Wooda z taką siłą, że złamał mu kość policzkową. To było paskudne, zrobione z premedytacją i wtedy absolutnie zgodne z przepisami. (...) Ponieważ nie można już było przeprowadzić zmian, sztab szkoleniowy United uznał za priorytet to, by ściągnąć z kontuzjowanego zawodnika bluzę bramkarską i dać ją Jackiemu Blanchflowerowi, który zgodził się stanąć w bramce. W momencie, w którym Wood powinien ciągle leżeć w gorsecie usztywniającym szyję i pewnie pod tlenem, jego półprzytomna głowa zwisa alarmująco, kiedy ściąga się z niego bluzę. Bramkarz schodzi potem za linię boczną, by po jakichś 15 minutach, pewnie ze wstrząśnieniem mózgu, pojawić się na skrzydle i wykonać jeden bieg, podczas którego jego nogi tak się plączą, że musi zejść do szatni. To jednak nie koniec. Pojawia się na boisku raz jeszcze, na ostatnie 20 minut, by zająć miejsce w bramce. Tak wtedy się grało: wykonywało się swoje obowiązki bez względu na okoliczności. Użalania się nad sobą jeszcze wtedy nie wynaleziono."
a całość tutaj http://eurosport.onet.pl/pilka-nozna/liga-angielska/diabelska-historia/grcwc8