Witam Was koledzy. Mam problem, być może ktoś miał coś podobnego, albo mi podpowie. Mianowicie: Kupiłem autko, miało mało mocy, okazało się, że wężyk podciśnienia był nieszczelny, po wymianie chodził idealnie. Ostatnio, jakiś niecały miesiąc temu dałem auto do naprawy klimatyzacji i nadmuchu. Mówili, że nie było jakichś części aby nadmuch działał, i musieli rozbierać środek aż do ściany grodziowej.. Wymienili mi rurki od klimy na nowe, nabili, i klima wraz z nadmuchem na przednią szybę działa ( , nareszcie!)
Wyjechałem od mechanika, jadąc do domu... Rozpędzam się.. 110 km/h i nagle taki odgłos jakby coś się odłączyło w silniku, przyspieszenie umarło. Zatrzymałem się, ale słysząc, że nic nie stuka w silniku i być może mi się zdawało, to pojechałem do domu, bo się spieszyłem. W domu sprawdzałem wężyki podciśnienia, wszystko OK. Turbina OK.. Hm.. Zapaliłem silnik, rozpędzam się na swojej ulicy, leci 110 na pełnej, i już się cieszę, że to było tylko chwilowe.
Niestety
2 tyg potem wymieniłem filtr paliwa, bo samochód zdechł mi na środku, i myślałem, że już jest dobrze.
Niestety . Do tej pory jest to samo.. Lecę 110 km/h , coś się jakby odłącza, i samochód traci moc. Nie gasząc go, startuje z 1 i ciągle nie ma mocy. Zgaszę, zapalę i jest moc (ale nie taka sama, jak powinna być- koła nie buksują jak powinny ), ale znowu tylko do 110 km/h. Never ending story....
Dziś postanowiłem, że odepnę przepływomierz. Tak też zrobiłem, i jazda 0-100 km/h wyglądała tak mozolnie, jak po przekroczeniu 110 km/h z podpiętym przepływomierzem.
Co robić? Spróbować podpiąć inną przepływkę? zawór N75?
Jeszcze muszę spróbować na VAG-u pogrzebać, może tam coś mi pokaże..