w sobotę szykuje mi się wlew to może wtedy wciepnę żeby jajca były
---------- Post dopisany 22-02-2014 at 21:24 ---------- Poprzedni post napisany 19-02-2014 at 10:46 ----------
nieaktualne
mała dała przed chwilą popis swoich możliwości mianowicie:
mama pojechał do sklepu, a stary sam z córcią w doma ją kapie,karmi i usypia - taki był plan i początkowe założenie, było dobrze...baaaaaa nawet bardzo dobrze, chwila zabawy na kocu, później woda do wanienki, rozbieranie, kąpanie nosz k**wa istna sielanka. Do czasu wyjęcia małej z wanny zaczęły się akrobacje, płacz, łzy - jeden wielki lament za mamą ale mówię sobie c**j nie dzwonię będę twardy, dam radę - jestem gość brnę dalej w tą ślepą uliczkę. Ubieram bodziaki, jedna rączka bez problemu, druga gorzej i w tym momencie zaliczam fakap - bodziaki są za małe i guziki na dole nie sięgają do siebie:polew: (ja jebie po co trzymać za małe rzeczy w szafce z tymi dobrymi ). Idźmy dalej rozbieram małą i po raz drugi ją ubieram - mała się już regularnie drze, daję jej smoka ona wypluwa. c**j udało się ubrać, biorę na ręce i udajemy się w kierunku kuchni (mała rozgląda się po chacie) robię mleko jest cisza(w międzyczasie słyszę, że moja wbija kod do domofonu - churaaaaaaaa jestem uratowany ) tyle co zacząłem ją karmić znów co chwila paniczny płacz, słyszę, że Ula chce wejść na chatę, a nie ma kluczy, małą mam na kolanach na poduszce z butlą w buzi drącą się,smoczek w kuchni na blacie, telefon w łazience - rewelacja.Wstaję, małą przerzucam przez ramię otwieram drzwi i moim oczom ukazuje się Ula - dopłynąłem do portu, mała się powoli zaczęła uspokajać ale dla spokoju ducha Ula uśpiła małą.
ot taka mała historyjka z życia wzięta
---------- Post dopisany at 21:25 ---------- Poprzedni post napisany at 21:24 ----------
ps.tak wiem mogłem ubrać różowy szlafrok i jebnąć se w nim focie to by się mała uspokoiła