to samo, co zawsze :>
Ja sobie chyba w odwołaniu załączę jakieś dokumenty, że mam traumę psychiczną po zderzeniu z tym znakiem i od miesiąca nie wychodzę w domu, a kisiel jem przez słomkę... Chyba zadam im też retoryczne pytanie, czy jak wjadę w wieeeelką dziurę rozwalając sobie koło, to też będzie przypadek losowy? Felgi mam standardowe, wahacz dolny lewy już ma dosyć, więc chyba najpierw zadzwonię do ZDiT i powiem im, że jutro, dokładnie o godzinie 12.33 uszkodzę sobie koło i może coś jeszcze, jadąc z przepisową prędkością przez ulicę Obywatelską Nie powiedzą mi, że nie było żadnych zgłoszeń i że nie mogli tej szkody naprawić, dodatkowo będę miał dwudziestu świadków, w tym kilku obcojęzycznych, do których będą musieli skołować tłumacza, a na dodatek wezwę 3 radiowozy do tego zdarzenia i zablokuję ruch na jakąś godzinkę;D Potem wpadnie kumpel z lustrzanką i zrobimy własną dokumentację fotograficzną, oczywiście z miejsca wypadku zabierze mnie karetka, bo przywalę głową w dach na skutek wjechania w dziurę, a tym samym będę miał obrażenia kręgosłupa szyjnego. Na wszelki wypadek zadzwonię dzisiaj i powiem, ze jutro też będę dzwonił w sprawie tego zdarzenia, ale wolę poinformować ich wcześniej, gdyż wszystko to mi się przyśniło, a moje sny są prorocze. Załączę też zaświadczenie od lekarza, że jestem normalny (tak, wiem, trudno w to uwierzyć) i będę kręcił kamerą, że nie miałem możliwości ominięcia ww. dziury, ponieważ na sąsiednich pasach jechały auta, a nie zamierzam być powodem sytuacji niebezpiecznych. Na koniec dowalę, że byłem wtedy w drodze na lotnisko, a przez ten fakt straciłem lot i muszą wybulić za moje straty, gdyż miałem lecieć w interesach. Potem pojadę po wycenę do Idczaka, pewnie będzie opiewać na kwotę ~80000zł i potraktują to jako szkoda całkowita. Następnie firma Interrisk będzie miała codzienne budzenie telefonem ode mnie z prośbą o zmianę hasła reklamowego na "Interrisk - jest ryzyko, jest zabawa", jak również z zapytaniem, jak moja sprawa. Jeśli to nie pomoże, odwołam się do Brukseli, Strassburga, Republiki Czadu i Fidela Castro, a dziurę, w którą wpadłem, będą oglądać wycieczki z najdalszych zakątków świata. Jeśli Interrisk, uzna, że są takie przypadki, to im powiem, że owszem, ale to takie przypadki, że córka jest starsza od matki. Aha - odwołanie napiszę wierszem, poza paragrafami i jak się zaangażuję, to powstanie coś w stylu Pana Tadeusza. Ciąg dalszy nastąpi.
Był to rozdział drugi powieści fantastycznej "Jak zbierałem na Q7" autorstwa B. Grzesiaka. All rights reserved.