No, nie przesadzajmy.
Gdyby to było takie hop-siup, to powodem obecnego kryzysu byliby hackerzy a nie (upraszczając oczywiście) rozdawnictwo kredytów w USA.
Umówmy się, że poniekąd jestem z branży, więc co nieco się orientuję. Systemy bankowe, mają za***iście zaawansowane systemy bezpieczeństwa jeśli chodzi o net. Dlatego znaczna większość przekrętów wiąże się z tzw "mykami":
- skimming - zczytanie danych z karty np w knajpie czy sklepie, z użyciem specjalnych czytników. Dlatego trzeba zawsze mieć kartę w zasięgu wzroku i unikać np sytuacji, że w knajpie kolo idzie na zaplecze z Twoją kartą, bo mają za krótki kabel, a tam jest terminal. dane z Twojej karty wczytują na "surowy" plastik i czeszą
-skaner na bankomacie - trzeba uważać na wszelakiego rodzaju dziwne nakładki na szczelinę w którą wsówasz kartę i ewentualne kamerki (kamery ochrony są bezpieczne
- spisanie danych z karty wypukłej -też może mieć miejsce w sklepie/knajpie jak karty nie masz w 100% czasu w zasięgu wzroku. Robi się wtedy zakupy w necie.
Moim zdaniem w Waszym przypadku był to albo skaner na bankomacie, albo spisnie danych.
Dziwi mnie tylko jedno - że za pierwszym razem kazali Ci pokryć debet. Coś mi się wydaje, że cię wydymali. Z tego co wiem, Klient odpowiada wyłącznie za transakcje dokonane z użyciem PINu