"Kobieta jest jak samochód"
Najpierw o niej marzysz, szukasz, porównujesz z innymi. Grzebiesz w necie w
poszukiwaniu informacji, odwiedzasz konfiguratory.
W końcu decyzja: lecisz do salonu i wyrywasz. Koszty nie grają roli, liczy się
chęć posiadania. Później jest jak w bajce; jeździcie wszędzie razem, dbasz o
nią, gładzisz maskę i jesteś szczęśliwym posiadaczem.
Z czasem się opatrza, nie ekscytuje tak, jak kiedyś. Zaczynają się pierwsze
usterki, zaczynasz zauważać wydatki i coraz bardziej cię to wkurza.
Równocześnie na rynek wchodzą nowe, lepsze, ładniejsze modele. Lepiej
wyposażone, zaprojektowane. Zaczynasz się rozglądać, powoli powolutku myślisz
o zmianie. Jeszcze nic nie mówisz, bo będzie draka, ale już wiesz, że prędzej
czy później trzeba będzie się rozstać.
W końcu nadchodzi ten dzień: jakiś głupek bierze ją od ciebie i masz problem z
głowy, szybko mkniesz po nową wybrankę. Głupek pewnie dorżnie twoją starą, ale
to już jego problem, niech się sam użera
Ty tymczasem mkniesz nową i piękniejszą. Znowu jest bajkowo.