Moje przygody z 2.0 (prawie)170KM:
Auto kupiłem nowe w salonie pod Warszawa (11.2007). Wszystko wydawało mi się super, bo to nowe, duże, dobrze wyposażone itp. Poprzednie moje auto to Yaris 67KM, więc się nie dziwcie moim zachwytem. Po jakimś czasie zauważyłem, że auto różnie jeździ to stwierdzenie tyle enigmatyczne, co prawdziwe - jednego dnia miało lepszy dzień i dynamika była bardziej wyczuwalna, innego wcale jej nie było. Żadna kontrolka się nigdy nie paliła, więc stwierdziłem, że tak musi być, że oczekuję już nie_wiadomo_czego, a przecież to diesel, inna charakterystyka...
Tak czy siak, nie odpuściłem sobie i zgłosiłem fakt utraty mocy na pierwszym przeglądzie. Serwis podpiął się do komputera i stwierdził, że jest gitara, bo nie ma żadnych błędów. Podejrzewali mnie o mało dynamiczną jazdę, więc przegonili go jakieś 10km, tak żeby było niby lepiej...
Następna moja wizyta była już miedzy przeglądami ponieważ któregoś pięknego, zakorkowanego ranka silnik zaczął inaczej pracować, coś jakby bardziej 'tubalny' dźwięk się z niego wydobywał, jakby jakieś rozszczelnienie, ale nie do końca, no i oczywiście wyczuwalna utrata mocy. W ASO stwierdzili, że rzeczywiście jest nie do końca dobrze, bo dopiero od 4k obrotów przyspieszał (tak jakby wcześniej nie włączało się turbo i był 'wolnobieżny'). Tłumaczenie: słabe paliwo, paproch, jazda na za małych obrotach. Znowu firmowy Stig wsiadł do auta i pojechał naprawiać...
(Takich wizyt było kilka, więc nie podaje wszystkich iteracji.)
Kolejny raz lepiej, świeci się kontrolka od filtra cząstek stałych, a po kilku km komputer wyświetla żeby rozpocząć procedurę oczyszczania. Generalnie miałem już tego dość i moja procedura oczyszczania zakończyła się w ASO. Znowu komputer... i okazało się, że filtr zapchany w 51%. Po sprawdzeniu ciśnienia przed i za filtrem okazało się, że czujnik ciśnienia zwalony, bo wychodziło im że ZA jest większe ciśnienie niż PRZED. Wymiana (jeszcze na gwarancji), oczyszczenie filtru (szybko i sprawnie - znowu Stig) i do domu.
No i rewelacja, auto jedzie. Cieszyłem się... nie długo jakieś 2dni, efekt 'nie jedzie znowu wrócił'. Sprint spod świateł przegrywałem z Dacia Logan i Ikarusem. Potem znowu ASO, plan działań: diagnostyka turbiny. Wcześniej na własną rękę pojechałem na hamownie, żeby zbadać ile jeszcze zostało z tego 170KM. Okazało się, że auto ma moc 169,4KM (przy 4074 obr./min.), a moment wzorcowy 360Nm (przy 2603 obr./min.). No to już zgłupiałem - skoro ma tę moc, to czego nie ma?? Byłem już umówiony w ASO na tą turbinę to pojechałem, ale bez przekonania, że coś znajdą. No i się przeliczyłem - znaleźli turbinę, co więcej, duże straty mocy w dolnym zakresie obrotów, decyzja: wymiana turbiny. W końcu doczekałem się na nową, założyli. Stig i jego kolega z laptopem na kolanach pojechali, wrócili i oznajmili, że nic zupełnie się nie zmieniło, że jest dokładnie tak jak wcześniej, wniosek: turbinę mam nową, równie dobrą jak tą starą.
Kierownik serwisu załamał ręce i poprosił o kilka dni na myślenie. Boję się tylko, żeby ten proces nie wyszedł poza datę końca gwarancji, bo skoro myślą nad tym od 11.2007, to zostało im już tylko 3m-ce.
Przepraszam za przydługi wywód, ale musiałem podzielić się swoim zdegustowaniem.
A może ktoś ma pomysł, co może być usterką i co zasugerować w ASO?