Witam, chciałem opowiedzieć o tym co mi się wczoraj wydarzyło i może ktoś z Was miał podobną sytuację i mógłby trochę podpowiedzieć co mam dalej zrobić.
Wczoraj jadąc na swoim osiedlu wjechałem w dziurę i zaczęło mi coś trzeć w przednim prawym kole, zjechałem na bok, odkręciłem kolo i zauważyłem, że urwałem wahacz, zadzwoniłem na policję, panowie policjanci przyjechali. Opowiedziałem im co się stało, jeden z nich zaczął na początku trochę kozaczyć z jaką prędkością się jeździ po osiedlu i że w ogóle jakim prawem zgłaszam coś takiego skoro to jest osiedle. Po wymianie paru zdań ucichł i wsiadł da samochodu faktycznie jest to droga osiedlowa, ale nie ma żadnego znaku mówiącego o tym że jest to droga wewnętrzna, że jest jakaś strefa jak i również że występują tutaj dziury jak na jakimś poligonie. Więc za drogę odpowiedzialny jest urząd miasta. Na początku za bardzo nie wiedzieli jak się mają za to zabrać, podzwonili, popytali. Po czym przebadali mnie pod kątem trzeźwości i powiedzieli że to trochę potrwa bo muszą wszystko spisać. Po jakichś 20min. zawołali mnie żebym złożył autograf na wydruku z alkomatu i notatce. Na moje pytanie czy dostanę jakieś zaświadczenie lub może jakiś inny dokument stwierdzający o tym, że w ogóle taka sytuacja zaistniała odpowiedzieli że nie
Nie mam teraz pojęcia czy mam to zgłosić do swojego ubezpieczyciela, czy mogę teraz naprawić samochód w własnym zakresie i ewentualnie ubiegać się o jakieś odszkodowanie. Może miał ktoś z Was podobną sytuację i podpowiedział by trochę co mam teraz zrobić?
Dodam jeszcze że samochód stoi dwa bloki dalej i nie mogę nim nigdzie odjechać ponieważ nie ma takiej możliwości (trze opona o nadkole) i nie wiem jeszcze jak go ewentualnie stamtąd zabrać do jakiegoś mechanika.