wczoraj miałem akcje jak nigdy.
chodziłem z Majka pół dnia po dworze na koszulce , było w sumie cieplo ale pizgał wiatr.
kolo 18 juz w domu zrobiło mi sie za***iście zimno , co nieczesto sie zdarza bo jestem typem który woli gdy jest troche chłodniej niz cieplej. Paulina patrzyla na mnie jak na idiote , bo chodziłem w mieszkaniu w bluzie i dresach podszytych polarem. o 19 zacząłem sie masakrycznie trząść , nigdy nie miałem takiego przypadku , poszedlem sie wykąpać , telepało mna okropnie , zrobiłem sobie gorącą herbate w kubku 0,33 , w to wlałem 150g wódy , czyli pól na pół z herbatą , połozyłem sie do łóżka. po pół godzinie byłem czerwony jak psi ku**s , poty wychodziły , wsadziłem pod pache termometr , po 5 min. 38,2 , po 10 - 39,1 , wyjąłem i dalej nie mierzyłem bo sie bałem. obudzilem sie 0 23:00 juz było deczko lepiej , dzisiaj rano jak nowo narodzony.
Nie wiem co to było , pierwszy raz miałem taki przypadek , taka gorączke i delire
Ale leczenie konwencjonalne przyniosło skutek