Chyba piątek:decayed:
W sobotę to Cie nie widziałem:whistling:
No niestety Mateusz, musiałem się zająć żoną i dzieciakami ... w sobotę o 7 już pojechałem, miałem jeszcze przyjechać ale nie było jak. Za rok może będzie lepiej
---------- Post dopisany at 20:06 ---------- Poprzedni post napisany at 20:05 ----------
...ja sobie do teraz nie umiem wyobrazić jak Ty spałeś "z Arturem"
tomasztn ma zdjęcia lepiej nie pytaj
Szymek, piątek się skończył trochę niefortunnie szkoda że z sobotą nie wypaliło ale wiadomo, rodzina najważniejsza, za rok będzie lepiej
Ps. Współczuję Ci tego noclegu - to musiało wyglądać mega
W piątek i tak było mega jak dla mnie, co mnie brzuch ze śmiechu bolał to masakra. Trochę wypiłem ale nie miałem żądnych "problemów" później więc wyjazd udany.