Przypadek z Gliwic, dzieciak jest świadkiem kradzieży (mienie miasta), dzwoni na Policję bo sam nie jest w stanie nic zrobić kilku osobom. Policja nie reaguje, nawet nie pofatygowali się aby przyjechać. Około 200m od tego miejsca jest komisariat policji. Na zarzuty gazety gliwickiej Policjant odpowiada że nie mają środków (ludzi i finansów) na to aby na każde wezwanie jechać. Skoro więc jest przyzwolenie ze strony państwa, prawa i ludzi na taką sytuację to mamy to co mamy. Smutne ale prawdziwe
PS: Na TVP Info właśnie mówią o tym wypadku z udziałem dzieci