Koledzy dzisiaj wymieniłem turbinę ponieważ moja odmówiła posłuszeństwa. Turbo podłączyłem tak samo jak stare na wszystkich przewodach są opaski. Na koniec uruchomiłem silnik, bez gazu pracował na wolnych obrotach żeby się turbo na smarowało, gdy się rozgrzał pojechałem na test . Na początku delikatnie a później rura i zonk. Turbina pracowała przez jakieś 200-300 metrów, szedł jak szalony, później coś się stało. Zaczoł przerywać szarpać, obroty mu falują i gaśnie, ledwo przyjechałem do domu. :ranting1: Czego to morze być wina? Turbinę zatarłem? Turbo kupiłem używane więc może padło? A może jakiś przewód pękł i ciągnie dzikie powietrze? Jestem wściekły na siebie że coś zjebałem :ranting1: i nie wiem od czego mam zacząć aby to naprawić