Skocz do zawartości

cameleon741

Pasjonat - Nowicjusz
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

O cameleon741

Osiągnięcia cameleon741

0

Reputacja

  1. Ja mam mieszkanie pod wynajem. Ogólnie to polecam, bo można nieźle zarobić. Co do wynajmujących, to chyba każdy który wynajmuje komuś mieszkanie, zgodzi się ze mną że najgorzej jest wynajmować młodej rodzinie z małym dzieckiem. Dwa razy wynajmowałem takim lokatorom, to mieszkanie po każdych do odmalowania bo ściany pobrudzone i ogólnie trochę zaniedbane, bo matka się dzieckiem zajmuje. Studentom wynajmowałem i nie narzekałem. Doszedłem do wniosku, że najlepiej wynajmować mieszkanie rodzinie z dzieckiem powyżej 10 lat. Ale to i tak wszystko zależy od ludzi... Za mieszkanie 2 pokojowe w Warszawie trzeba zapłacić min. 250 tys. zł na jakichś obrzeżach. Ale miesięcznie wyciąga się 1500zł + wszystkie opłaty. I radzę odprowadzać podatki do skarbowego i mieć zgłoszone że się wynajmuje, bo można nieźle wpaść z lokatorami...
  2. Przypuszczam, że to Inter City
  3. Ja pamiętam, że od rodziny darowizna w gotówce może być do 5 tys. a od obcych bodajże do 2 tys. Tak mi się kojarzy sprzed kilku lat jak mnie skarbowy trzepał...
  4. Najzajebistszy ksiądz jakiego znam to jest proboszcz parafii w Budziskach. (powinieneś kojarzyć ). U niego co łaska to jest naprawdę co łaska a jak czasami zna sytuacje materialne swoich parafian to nic nie weźmie a czasami nawet da ! Takiego księdza nie znałem nigdy. Za to w sąsiedniej większej parafii (w Łochowie) swoje rządze prowadził taki ksiądz że szok. Za ślub mojego szwagra krzyknął 1500 co łaska To on mu odpowiedział, że taniej wyjdzie go podróż do kurii do Drohiczyna i że on na pewno tyle nie da. Więc po negocjacjach 1000zł wziął.... Obecnie nie jest już proboszczem od 2 miesięcy, ale przyszedł jego kolega nicpoń i razem rządzą tym burdelem. Potem się dziwi, że 40% parafian chodzi na msze do sąsiedniej parafii. Aha, słyszałem że ostatnio fajny tekst na kazaniu wypalił- "Nie wrzucajcie mi złomu na tace, tylko szelesty"
  5. Trzeba ćwiczyć na tyle ile dajesz rade. Jeśli czujesz duży ból to tego nie rób. W najbliższych dniach po operacji nie możesz dawać z siebie wszystkiego, bo masz kolano rozbebeszone w środku i mu się się to trochę zagoić. Mieśnie możesz napinać ile chcesz, ale nie zginaj kolana na siłe. Ja kule odrzuciłem po roku od operacji, ale mój przypadek był skomplikowany tak jak wcześniej opisywałem. I pamiętaj że jak już chodzisz z kulami, to zawsze używaj dwóch. Jeśli pochodzi dłużej z jedną to jeszcze Ci kręgosłup padnie. Wiem co mówię.
  6. Nie wiem od którego roku, ale wiem że przycisk być musi
  7. Mam paska b5 2005r. i u mnie jest włącznik/wyłącznik esp. Oglądając oferty z allegro, nie widziałem auta z esp bez włącznika. Z resztą to samo tyczy się audi.
  8. Ja gram po weselichach i polecam Ci STOCK. Często się trafia, dobrze wchodzi, ludzie nie kupują jakiś nietypowych, najczęściej- Krupnik, Sobieski, Stock, Wyborowa i ostatnio grałem weselicho gdzie mieli dużego Smirnoffa
  9. kondzik, a do jakiej dokładnie prywatnej kliniki poszedłeś ?
  10. Już nawet nie chodziło o to, że opuchnięta, tylko to, że zdiagnozowali pęknięte kolano (a tego na 90% nie było) i wsadzono mi gips. Miałem pozrywane wiązadła, a przy zerwanych wiązadłach nie wsadza się w gips, tylko można kilka dni po wypadku już rehabilitować. Wsadzili mi gips i przez czas do operacji zanikły mi mięśnie. Ten parciarz z pierwszej kliniki który wziął grubą kase za operacje, nie powinien robić operacji, skoro był zanik mięśni! To że tyle czasu się rehabilitowałem i jeszcze nie powróciłem do zdrowia (i już raczej nie powrócę), to wina jego i wina lekarza który mi wsadził gips Normalnie załamka... Tobie też życzę powrotu do zdrowia P.S. Ta operacja to było wsadzenie śrub, przeszczep mięśnia z uda i połączenie go z zerwanym.
  11. Witaj, ja mogę naprawdę sporo powiedzieć na ten temat i to co przeszedłem... 17 grudnia 2008r. spadłem z kabiny ciężarowego (jedna noga została mi kabinie a druga spadła na ziemie- nogi mi się bardziej wygięły niż przy szpagacie). Z bólu straciłem chwilowo przytomność. Szef pojechał ze mną do szpitala, w którym na przyjęcie czekałem 8 godzin Stwierdzili, że mam wyłamany staw kolanowy i pozrywane wiązadła. Wsadzili mi gips i powiedzieli żeby przyszedł na zdjęcie za miesiąc. To był największy błąd jaki mogli popełnić ;( Po 4 dniach noszenia gipsu, kompletnie nie mogłem opuścić nogi do dołu, bo mi ją po prostu rozsadzało ciśnienie. Wezwałem karetkę a oni jak przyjechali to wyskoczyli do mnie z mordą, że z taką błahostką po nich dzwoniłem. Nalegałem żeby mnie zabrali do szpitala. Nie miałem w ogóle czucia w nodze. Jak zdjeli mi gips, noga była okropnie sina i już nic nie mówili że błahostka, tylko na siebie spojrzeli. Wezwali ordynatora, bo nie wiedzieli co zrobić a on powiedział, że jeszcze kilka dni i noga prawdopodobnie byłaby do amputacji (sku*wiele założyli źle gips uciskając mi jakis poważny nerw...). Postanowiłem iść prywatnie do lekarza. Była to droga klinika, w której doktor powiedział po prześwietleniu, że trzeba koniecznie zrobić operacje i wstawić śruby. Dowiadywałem się w NFZ o terminy i powiedzieli, że mogę mnie zapisać za 9 miesięcy :wallbash: ;( Musiałem zrobić operację prywatnie w tej klinice (nawet nie pytajcie o koszt...). Operacja polegała na wstawieniu drogich śrub, które się same rozpuszczą po 4 latach (zamontowanie zwykłych wiązało się z koniecznością ponownej operacji i wyjęcia ich za 3 lata bodajże). Przeszedłem operację w tej prywatnej klinice (to był już luty 2009r.). Zapisałem się na rehabilitacje w nfz, oraz konieczna była rehabilitacja prywatna (jedna rehabilitacja 100zł za godzine 3x w tygodniu + wizyta 150zł raz na 2 tygodnie. ). Minęło 4 miesiące odkąd zacząłem rehabilitacje i były minimalne postępy- nie miałem wyprostu (do dziś nie mam), oraz kolano zginało mi się tylko 20stopni. Ten doktor z kliniki (cały właściciel), stwierdził, że trzeba usunąć mocowanie rzepki (już nie pamiętam jak to się nazywa), bo przez to się nie zgina i trzeba robić kolejną prywatną operację. Dostałem namiar od znajomego do Kliniki Ruchu, gdzie są leczone urazy stawów u sportowców. Umówiłem się na wizytę w tej klinice i tam lekarz powiedział żebym pod żadnym pozorem nie robił drugiej operacji, bo zostanę kaleką do końca życia (będę mógł tylko spacerować, nawet szybkie chodzenie jest wykluczone do końca życia po tej operacji). Okazało się, że operacja wstawiania śrub była nie potrzebna, bo uraz w kolenie tego nie wymagał... kolejna załamka... Cały czas intensywnie się rehabilitowałem państwowo i prywatnie w tej nowej klinice (rehabilitacja 130zł 2x w tygodniu + wizyta u lekarza 1x na 2-3 tygodnie 180zł ;(). Trafiłem do tego lekarza jakoś w czerwcu. Okropnie intensywna rehabilitacja prywatna + państwowa (nie muszę mówić, że ta państwowa, to ch*j a nie rehabilitacja- wszyscy sobie wszystko olewają i nie wkładają pracy). Ten czas co byłem w gipsie, dostałem kompletnego zaniku mięśni dwugłowych i czworogłowych. Po 9 miesiącach intensywnej rehabilitacji, efekty nie były zadowalające. Właściciel tej kliniki ruchu, powiedział, że teraz już zwykła rehabilitacja nie dużo pomoże i kazał mi chodzić na siłownie. Zacząłem chodzić na siłownie + państwowa rehabilitacja i po 4 miesiącach siłowni, nic nie pomogło. Byłem kompletnie załamy, bo po ponad 1.5 roku nie za dobrze chodziłem, nie miałem wyprostu i kompletnego zgięcia. Do dzisiaj, nie mogę uzyskać wyprostu, kolano mi się nie zgina do tego stopnia, że przy zgięciu, do pośladka brakuje mi prawie 10 cm. Różnica mięśni między prawym a lewym (uszkodzonym) kolanem jest jeszcze duża. Z tego co pamiętam, to dopuszczalna różnica wynosi 4-5cm a u mnie jest prawie 9cm. Niestety musiałem już jakoś wrócić do pracy, moja kieszeń okropnie się skurczyła i po prostu trzeba było iść do roboty... Nie muszę raczej mówić, że miałem jeszcze dużo problemów z tym je*anym zusem. Pozwałem do sądu tego pierwszego lekarza, za błąd lekarski (niestety miał takie układy, że pomimo przedstawienia wielu dowodów + opini biegłego lekarza nic mu nie zrobiono). Śmieszny zus przyznał mi uszczerbek na zdrowiu 5% (za złamany palec dają 3% a minimalna wypłata to i tak 5%- czyli bodajże 3.5 tys...) Do dzisiaj mi ciężko a tyle pieniędzy co straciłem przez chwilę nieuwagi, to można naprawdę się pociąć. Jak sobie to przypominam, to mnie bierze obrzydzenie, do polskiej służby zdrowia, zusu i sądów. Gdybym nie miał rodziny i dzieci, to chyba bym ich wyje*ał w kosmos. A szczególnie tą tępą babe z zusu, która zajmowała się moją sprawą i wydawaniem świadczeń... P.S. Byłem 4 razy w sanatorium, które sporo daje i polecam + do tego że musiałem chodzić na kulach, odezwał się mój kręgosłup, który tez się kwalifikuje do operacji (2 przepukliny i 2 wypukliny). Na razie czuje się lepiej od prawie roku kiedy chodzę do pracy (ogólny ruch dobrze działa na kręgosłup).
  12. No i tą wypowiedzią właśnie udowodniłeś, że nie masz pojęcia o jeździe ciężarówką. Chodzi właśnie o kierowców osobówek którzy zajeżdżają drogę/wpychają się przed tira a potem hamują Ci przed samym ciągnikiem i teraz bądź mądry i wyhamuj 40 ton, bo jakiś idiota się wepchnął i hamuje od razu. Najbardziej wnerwiające jest jak ktoś z osobówki żyłuje swojego opla 1.4 albo nie wiadomo co, wpycha się przed skład, żeby za 100 metrów skręcić na posesje albo w boczną ulice a ty musisz hamować cały skład, bo on chciał wyprzedzić i skręcić... Normalnie wtedy mam ochote wysadzić takiego delikwenta i mu przetłumaczyć do rozumu. Tylko że zanim zdążę zejść z kabiny to on zawsze odjeżdża... Ludzie z osobówek nie znają procedury rozpędzania takiego ciężarówki. Myślą że się wrzuca 1, 2 ,3 ,4 i ma się już 70 km/h. G*wno prawda. Żeby się rozpędzić do 60-70 km/h ważąc 40 ton, trzeba przerzucić 10 biegów i namachać się sprzęgłem i lewarem który chodzi 10 razy ciężej niż w osobówce. Po prostu jadąc ciężarówką trzeba myśleć za niektórych niedorozwojów w osobówkach i panować jeszcze żeby nikogo nie zawadzić/nie przerysować... Szkoda, że nikt tego nie docenia... Jak Ci tak ciężko to zmień pracę. Też mam kat C i nie mam problemu z wyhamowaniem. Niektórzy kierowcy po prostu za szybko jeżdżą ciężarówkami i nie utrzymują bezpiecznej odległości, wtedy jest problem. Kolega medik ma rację. Nie raz jak jadę osobówką, aż boję się przyhamować, żeby mnie idiota nie zmiażdżył. Nie można w ogóle generalizować. Wszędzie znajdą się oszołomy. Większość kierowców TIR'ow to jednak rozważni kierowcy. Chodzi o to, żeby ludzie docenili, że nie jest to łatwa praca, i żeby nie mieszali wszystkich kierowców tirów z błotem, bo czasami trafiają się debile za kierownicą ciężarówki...
  13. No i tą wypowiedzią właśnie udowodniłeś, że nie masz pojęcia o jeździe ciężarówką. Chodzi właśnie o kierowców osobówek którzy zajeżdżają drogę/wpychają się przed tira a potem hamują Ci przed samym ciągnikiem i teraz bądź mądry i wyhamuj 40 ton, bo jakiś idiota się wepchnął i hamuje od razu. Najbardziej wnerwiające jest jak ktoś z osobówki żyłuje swojego opla 1.4 albo nie wiadomo co, wpycha się przed skład, żeby za 100 metrów skręcić na posesje albo w boczną ulice a ty musisz hamować cały skład, bo on chciał wyprzedzić i skręcić... Normalnie wtedy mam ochote wysadzić takiego delikwenta i mu przetłumaczyć do rozumu. Tylko że zanim zdążę zejść z kabiny to on zawsze odjeżdża... Ludzie z osobówek nie znają procedury rozpędzania takiego ciężarówki. Myślą że się wrzuca 1, 2 ,3 ,4 i ma się już 70 km/h. G*wno prawda. Żeby się rozpędzić do 60-70 km/h ważąc 40 ton, trzeba przerzucić 10 biegów i namachać się sprzęgłem i lewarem który chodzi 10 razy ciężej niż w osobówce. Po prostu jadąc ciężarówką trzeba myśleć za niektórych niedorozwojów w osobówkach i panować jeszcze żeby nikogo nie zawadzić/nie przerysować... Szkoda, że nikt tego nie docenia...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...