Wiem, że może to mieć lub nie mieć ze sobą nic wspólnego, ale... Znajomy miał to samo w espace kilka dni temu. Jakieś małe c**jatwo typu wiewiórka fretka jeżozwierz czy jak to się tam zwie... Wpadło pod maske i nagryzło przewód od masy. Po wymianie przewodu (jako ciekawostke dodam, że trzeba było wyjechać w espace z całym ryjem i silnikiem) espace odżył. Objawy te same, odpalał normalnie, po naciśnięciu gazu zdychał.