Zwariować można w tej Warszawie. Ja nie wiem co się stało po wakacjach, ale takiego czegoś nie było przynajmniej od 5 lat.
Jak tylko spadnie trochę deszczu kierowcy dostają jakiegoś amoku: wszędzie jakieś stłuczki, trąbienie, zostawanie kretynów na środku skrzyżowania (bo po co poczekać, lepiej zostać na środku i zablokować wszystkich) - generalnie totalny chaos.
Dzisiaj odcinek 15 km pokonałem w ciągu prawie 2h (część i tak udało się boczkiem).
Wyniki fantastycznej jazdy oszczędnym dieslem 1.9 TDi (dobrze, że jest DVD to przynajmniej obejrzałem 4 odcinki Włatców Móch):