Witam. Nie wiem czy to odpowiedni dział, więc jeśli nie to prosiłbym moda o przeniesienie do właściwego.
Dzisiaj Audi sprawiło mi przykrą niespodziankę. Mianowicie miałem do pokonania trasę nad morze i z powrotem, w związku z czym zalałem się przy wyjeździe "pod korek". Zatankowałem i poszedłem zapłacić. Gdy wsiadałem do auta zobaczyłem pod nogami kałużę, jak się okazało-benzyny, ale nie przypuszczałem, że to z mojego, więc wsiadłem i pojechałem. Na trop powinien mnie naprowadzić wskaźnik paliwa, który pomimo zalania do pełna, nie pokazywał tego stanu. Stwierdziłem, że pewnie zbiornik jest trochę zapowietrzony (do tej pory nie jestem w stanie pojąć, jak mogłem nie skojarzyć tych dwóch faktów i nie wysiąść z samochodu i sprawdzić, czy nie cieknie). Do celu dojechałem normalnie, w sensie, że nie zauważyłem zwiększonego ubytku paliwa. Na miejscu, po zaparkowaniu też nie zauważyłem nic pod samochodem. Przed drogą powrotną postanowiłem znowu zalać do pełna. Po zatankowaniu poszedłem płacić i stojąc w kolejce zauważyłem, że pracownik stacji coś dziwnie przygląda się tyłowi samochodu. Po wyjściu, od razu leci do mnie i mówi, że mam wyciek. Widok mnie trochę przeraził. Ciekło prawie jak z kranu. Najpierw zgłupiałem i nie wiedziałem co robić, ale skojarzyłem fakty i stwierdziłem, że nie może to być ciągły wyciek, bo przecież wcześniej stanąłbym w połowie trasy. Ruszyłem w drogę powrotną, bo i tak w sumie nie miałem wyjścia. Po przejechaniu ok. 100 km i gdy wskaźnik pokazywał 3/4 baku stanąłem na parkingu, żeby zobaczyć co się dzieje. Okazało się, że już nic nie cieknie. Do domu dojechałem normalnie. Wygląda na to, że paliwo ucieka gdy jest w stanie między 3/4-4/4 pojemności baku. Jeśli to ma znaczenie, to paliwo wyciekało po stronie kierowcy tuż przy progu, z tym że oczywiście to nie musiało być faktycznie miejsce wycieku, tylko po prostu stamtąd kapało paliwo.
Ma ktoś jakieś pomysły? Bo, szczerze mówiąc, nigdy takiej sytuacji nie miałem i nie kojarzę, żebym w ogóle o takim przypadku słyszał, czy czytał...