Trzy filmy za mną
Najnowsze Tarantino, czyli Hateful eight - jak to u tego reżysera. Znowu świetne teksty, które mają szanse stać się kultowymi, zwroty akcji, realizacja, rozmach. Do tego kręcone starą kamerą, żadnych cyfrówek, to wszystko daje świetny efekt. Z drugiej strony, jak zawsze mnóstwo krwi, rzeź i jatka. Obejrzałem ale zdania nie zmieniam. Facet jest pierd...tym geniuszem i takie są jego filmy. Nie każdemu się podobają. Mi - średnio.
The big short - doskonały film o kryzysie rynku mieszkaniowego. Piszę doskonały nie bez celu, film jest po prostu świetny. Bardziej i lepiej tego burdelu który tam był zanim to wszystko walnęło, po prostu nie można.
I ostatni, najsłabszy, Break Point, czyli na fali (wrzucałem link poprzednio). Kompletnie bez sensu. Z filmu który mógł być fajną przygodówką i adrenaliną, nadorabiali tam jakiejś religii, pododawali przemyślenia, filozofie i sceny z doopy wzięte; w efekcie wyszła kompletna kicha. To już wolę Keanu i Patricka z poprzedniej wersji, lepiej się oglądało.