Witam wszystkich. Opisze tu dziwne schorzenie mojej niuni. Auto jak w temacie. Jakiś czas temu zaobserwowałem ubytek płynu chodzącego w zbiorniczku. Zacząłem szukać przyczyny i wszystkie ślady, testy doprowadziły do walnietej uszczelki pod głowica. Kilka dni pozniej zostawiłem auto w zakładzie cieszącym sie dobra opinia. Cztery dni pozniej dostałem tel ze auto zrobione. Odebrałem ruszam- cos dziwnie, auto jakieś mulowate, zero mocy. Zawrocilem oddałem. Panowie mechanicy przez krótka chwile grzebali, sprawdzali mówiąc ze to raczej jakaś pierdoła. Po 40 min podrapali sie po głowie i stwierdzili ze auto musi zostać. Minął tydzień dzis dzwonię a pan mechanior mowi ze maja mega zagadkę. Sprawdzili wszystkie węże czujniki, egr. etc. rozkręcili gore silnika zeby jeszcze raz wszystko sprawdzic, rozrzad etc. i wszystko jest ok. Ściągnęli turbo wyczyścili-dalej zero mocy. Nawet mówili ze maja skodzine z takim silnikiem na czesci i juz chyba wszystko podmieniali do testów. Podłączali kompa (ze cztery rożne) zero błędów. Pan mechanik powiedział, ze nie maja pojęcia o co cho ale z ich ustaleń wynika ze turbo za wolno/pozno sie wkręca. Dodam ze auto przed oddaniem do naprawy nie cierpiało na żadne inne problemy jak tylko wspomniane wywalanie płynu przez zbiorniczek wyrównawczy. Troche sie rozpisałem. Panowie jakieś sugestie, podpowiedzi mile widziane.
Pozdrawiam i z góry dziekuje za każda podpowiedź.