witam,
Dziś wieczorem, niedaleko domu, wymijałem się z Toyotą Yaris. Po jej stronie stał zaparkowany samochód, przed którym kierowca się nie zatrzymał próbując je ominąć. Ja zjechałem jak mogłem na pobocze, niestety zderzyliśmy się lusterkami. Efekt: rozbite lusterko oraz obie części obudowy. Na szczęście kierowca Toyoty się zatrzymał ( u niego jakoś lusterko wytrzymało i nic się nie stało...). Proponuje mi rozwiązanie bez ubezpieczyciela, około 200-300 zł za szkodę.
Jak uważacie co robić, brać kasę i bawić się w naprawę, czy też nie kombinować i załatwiać szkodę przez ubezpieczyciela? W sumie idą Święta, sprawcy zależy na utrzymaniu składki. Nie wiem tylko czy ta kwota starczy mi na naprawę oraz jak z dostępnością tych części. Czy oprócz lustra będę musiał dokupić mate grzewczą? Dodam, że sprawdzałem regulację lusterka i działa. Liczę na konstruktywne odpowiedzi.