W sobotę wracałem z urlopu w Holandii, najpierw zapaliła się lampka AQ więc wyłączyłem wszystkie odbiorniki i jakoś dotoczyłem się do Polski do momentu całkowitego rozładowania aku, samochód stanął. Zadzwoniłem po serwis ADAC i facet który przyjechał od razu zdiagnozował-brak ładowania, albo szczotki albo cewka alternatora. Zdjął z tyłu plastikową obudowę alternatora wyjął część ze szczotkami i okazało się, że jedna szczotka jest cała czarna i nie ma styku więc wylutował obie szczotki wlutował nowe, złożył całość do kupy i chulaj dusza. Niby drobiazg a stresu co niemiara. Radzę wszystkim co mają na liczniku ok 200 tyś przejechane aby przed dłuższą podróżą sprawdzili jakość szczotek alternatora.