Widzisz. To są dość istotne różnice. Ciebie Angol "wydymał" zakładając gorsze felgi na drugą stronę. Udowodnił tym czynem (w swoich kręgach), że jest super twardy i w ogóle kawał z niego cwaniaka.
Angole przy szkodzie całkowitej bez żadnych oporów wypłacą Ci szybko kasiorkę. Oni na tym nie starcą, a mają kolejnego zadowolonego klienta.
Natomiast w Polsce masz szkodę całkowitą na auto o wartości 40 kPLN, a te dziady zatrudnią sztab urzędasów, dwa pułki rzeczoznawców, rozciągną na maxa całą "operację", która w sumie bedzie kosztować ponad 50 kPLN. A to wszystko tylko po to, żeby Ci udowodnić, że nie masz prawa żądać czegokolwiek