Niedawno pisałem o moich kłopotach z klimą, dla przypomnienia: pękła rurka, wymieniłem ją (bez osuszacza), nabiłem i klima chodziła tydzień ale wydawało mi się że kiepsko, pojechałem do znajomego majstra, okazało się że coś nie tak z ciśnieniem, przy wyższych obrotach wentylatory się wyłączały i ciśnienie spadało i tu się zaczęło główkowanie . No to wymiana zaworu rozprężnego......na moim było minimalnie opiłków ale myślę że przez te kilka lat jak auto chodzi to ma prawo, zero poprawy, następna wizyta i wymiana elektrozaworu na sprężarce klimy, zrobiło się jeszcze gorzej, mimo że robiłem to u kumpla i miło spędzaliśmy popołudnia przy browarku miałem już dość spoconego dupska w mojej niuni. Kumpel zaczął rozkładać ręce więc moje nerwy sięgnęły zenitu . Wybrałem się na giełdę do Poznania i zakupiłem używaną sprężarkę koszt 400zł, następnego dnia nabijanie układu, i klima działa , na wylocie miałem ok 7 stopni, ale jeszcze przeczyściliśmy chłodnicę (DIMMER + wąż ogrodowy) i kumpel widział po wskazaniach zegarów że jest jeszcze lepiej, nie mierzyłem temp ale dla mnie to wystarczająco. Może za rok przed letnim sezonem zafunduje niuni nowy osuszacz. Dochodziłem jeszcze dlaczego sprężarka nie dawała ciśnienia, i dowiedziałem się że w środku są jakieś podkładki teflonowe i jak jeździłem bez gazu w układzie, to pompa się przegrzała (ale nie zatarła, możliwe że jeszcze jeździłbym z dwa dni i tak by się stało) i ten teflon się wytopił czy coś i nie ma wtedy szczelności. Cała historia doprowadzała mnie do szału ale teraz już cieszę się chłodkiem z nawiewów.......