Kilka dni temu przy próbie odpalenia samochodu nie zapalały mi się lampki na desce rozdzielczej i co za tym idzie po przekręceniu zapłonu rozrusznik kręcił ale silnik nie zapalał. Dopiero jak się uderzy pod kierownicą lub szarpnie odblokowaną kierownicą to za którymś razem zapalają się lampki. Kilka razy zdarzyło się tak, że w czasie jazdy na chwilkę silnik gasł i później zaskakiwał. Znalazłem na forum, że to wina kostki stacyjki. Zakupiłem takową nieoryginalną za 40zł (oryginał w ASO 130zł). Rozkręciłem wszystko aby dostać się do kostki, rozpiąłem łączówkę od immobilizera przeczyściłem ją i zamontowałem. Wyjąłem kostkę i dla ciekawości znowu złożyłem całość. I o dziwo wszystko zadziałało. Aż do dzisiaj kiedy w trakcie jazdy wszystko zgasło i stanąłem na skrzyżowaniu, na moje szczęście było to już na mało ruchliwej uliczce. Po kilu uderzeniach w kierownicę udało mi się odpalić auto i wjechać do garażu. Ponownie rozmontowałem wszystko wokół kierownicy, podłączyłem "w powietrzu" nową kostkę z instalacją auta (stara zewnętrznie nie wykazuje uszkodzeń). Włożyłem lekko w nią śrubokręt i przekręciłem niestety nie dało to efektu (kluczyk był wtedy w stacyjce aby immo zaczął działać).
Posiadam też alarm nieoryginalny ,czy może on coś miesza w instalacji chodź tego nie obstawiam?
A może to wina jakiegoś niestyku albo uszkodzonej pętli indukcyjnej immobilizera?
Czy VAG pokaże jakiś błąd z tym związany?