Jeżeli droga należy do wspólnoty to dzwonią po SM i proszą o odholowanie pojazdu z czym nie będzie najmniejszego problemu. Jedyne co to na początku ONI muszą zapłacić we własnym zakresie za lawetę a dopiero potem ścigać właściciela odholowanego auta o zwrot tej kwoty (co nie zawsze jest łatwe). Jeżeli nie ma tam żadnego znaku (zakazu, szlabanu itp) ani żadnej informacji, że wjazd na teren mają tylko osoby upoważnione mogą ci skoczyć bo skąd miałeś wiedzieć że nie możesz tam stać a w takiej sytuacji jak ci odholują samochód to idziesz do sądu i masz wygraną w kieszeni
nie masz racji. jeśli nie jesteś członkiem wspólnoty to holują bez problemu. opłatę za holowanie i postój na parkingu na który został zwieziony płaci się w momencie odbioru auta. kolega napisał: "Przy wjeździe na drogę na której zaparkowałem stał znak: droga wewnętrzna spółdzielni mieszkaniowej" czyli była to droga prywatna należąca do spółdzielni a z takiej drogi można usunąć auto.
Widzisz stał znak "droga prywatna" a nie "droga publiczna" dlatego nie mów że za holowanie płacisz w momencie odbioru auta bo ani SM ani policja nie pokryją tego holowania a laweciarz też nie będzie czekał na kasę aż właściciel raczy odebrać auto (i wiem to na 100% bo przerabiałem to kilka razy za jednym z naszych sklepów bo zastawiali nam drogę na dostawę towaru). Jeżeli nie jest to droga publiczna wszelkie koszty związane z usunięciem pojazdu musi na początku pokryć właściciel (lub osoba przez niego upoważniona) tej drogi/terenu i zwrot tych kosztów mogą żądać tylko drogą sądową w procesie cywilnym (jeżeli właściciel pojazdu nie odda im kasy za lawetę dobrowolnie).
Druga sprawą jest to że stał znak "droga wewnętrzna spółdzielni mieszkaniowej" i nie było słowem wspomniane, że jest tam jakiś zakaz parkowania czy stał szlaban, za którym kolega stanął (a nie utrudniał ruchu innym pojazdom) albo informacja, że musi być członkiem owej spółdzielni lub posiadać jakiś identyfikator. W tym momencie jeżeli droga była ogólnodostępna skąd mógł wiedzieć, że trzeba mieć tam jakieś identyfikatory żeby móc tam stać :?: Miał iść do wróżki czy co :?: Nawet jak by mu odholowali pojazd a on był by w stanie w sądzie udowodnić, że nie mógł w żaden sposób wiedzieć, że nie mógł tam stać sprawę ma wygraną Sam znak kto jest właścicielem drogi niczego nie zakazuje ani nie nakazuje bo musi być poparty jakimś innym (lub konkretną informacją pisemną znajdującą się pod tym znakiem) jeżeli ma jakiś konkretny cel (np właśnie zakazu parkowania przez osoby postronne).