Myślę, że metoda - zalać do pełna, przejechać 100 km, zalać do pełna - jest mówiąc ogólnie mało praktyczna, bo trzeba mieć akurat dystrybutor jak się "ujedzie" 100 km, poza tym, nigdy nie ma pewności, że się zatankuje dokładnie tyle samo co zawsze. Ropa ma to do siebie, że się lubi pienić i jak akurat troszkę więcej się spieni to dystrybutor "odbije" wcześniej, a jak mniej to później. Licząc średnie spalanie z tak krótkiego dystansu, jest duża szansa na spory błąd wynikający z braku pewności, że za każdym razem jest tyle samo paliwa w baku.
Wydaje się, że o wiele lepiej jest zatankować pod korek, przejechać X kilometrów (im więcej tym lepiej - w szczególności cały bak) i zatankować pod korek. W takim przypadku to czy zatankujesz 0.5L więcej czy mniej nie będzie miało szczególnego znaczenia przy wyliczeniach. Ja osobiście odpowietrzam zbiornik przy tankowaniu praktycznie 2x (tankuję do odbicia a potem, czekam chwilę, tankuję, odpowietrzam, tankuję, odpowietrzam, tankuję). W ten sposób do baku najczęściej wchodzą jeszcze przynajmniej 2L ropy, licząc od momentu, gdy dystrybutor "odbił" po raz 1-szy. A takie zamieszanie po to, że można założyć, iż za każdym razem mam tyle samo paliwa w baku.
Ufffff - tyle wstępu. Teraz mając tak zatankowany samochód robię codziennie po Warszawie ok 70 km (do i z pracy). Spalanie z 4-ch ostatnich zbiorników mieści się mieści się między 6.42 - 6.48 (każde), więc wynik jest powtarzany.