Siema...
Potrzebuje porady prawnej... Na wstępie powiem, że sprawa nie dotyczy mnie tylko znajomej co by szydery nie robić w moim kierunku
Historia standardowej próby wyłudzenia w kasy przez warsztat samochodowy. Przy oddaniu (wtorek) auto do warsztatu na wymianę sondy lambda (część zakupiona przez właścicielkę) został spisany protokół zdawczy w którym było napisane Wymiana sondy + ewentualna diagnoza co nadaje się do wymiany - Niestety nie otrzymała kopii tego dokumentu więc bóg wie co tam zostało napisane. Przy każdej próbie rozmowy telefonicznej warsztat przerywał ją w połowie nie udzielając w pełny informacji. Dzisiaj auto jest do odbioru ponoć ze zrobionym dodatkowo wydechem jakimiś uszczelkami (prawie zostały wymienione wtryski ale po dzisiejszej rozmowie telefonicznej zaniechano tego pomysłu) i kilka tam innych rzeczy. Dodam, że wszelkie te nadprogramowe naprawy nie były umieszczone w protokole, a właścicielka nie byłą w żaden sposób o nich i o dodatkowych kosztach poinformowana. Kwota która była ustalana to 100zł teraz rachunek jest duuużo wyższy. Jutro rano tam z nią pojadę i postaram się zdobyć ten nieszczęsny protokół, żeby mieć pole manewru.
Ktoś ma jakieś pomysły lub wie jak to wygląda z punktu widzenia prawa...obawiam się, że bez tego protokołu będą marne szanse. Tak to jest jak kobieta zawozi auto do "mechanika"