Jeśli umowę zawarłeś z faktycznym sprzedawcą to sprawa jest do wygrania. Nie słuchaj tych, którzy podpowiadają inaczej. Zwłaszcza tych pseudoprawników forumowych, twierdzących że jeśli na umowie jest wzmianka "kupujący zna stan faktyczny...ble ble ble" to nie masz szans. Tym pseudoprawnikom polecam dokształcić się, choćby czytając forum prawne.
idź do prawnika, niech Cię pokieruje i oceni materiał albo od razu:
- jedź do rzeczoznawcy, niech wystawi opinię że auto jest anglikiem,
- skompletuj wszystkie papiery samochodu, rachunki za naprawy, ubezpieczenie, rzeczoznawcę itp
- z tym do sprzedawcy, niech zwraca wszystko koszty.
- jeśli punkt poprzedni nie przyniesie rozwiązania idź do prawnika. Żądanie zwrotu kosztów powiększ o wynagrodzenie prawnika. Prawnik powinien wysłać przedsądowe wezwanie.
- jeśli nadal nie będzie pożądanej reakcji zostaje sąd.
Nie ma co bać się sądu i kosztów z tym związanych (tutaj najdroższe będzie wynagrodzenie pełnomocnika). Zasadą w procesie cywilnym jest to, że strona przegrywająca ponosi koszty sądowe, w tym właśnie wynagrodzenie pełnomocnika.
Same rachunki za naprawy będą potrzebne do żadania zwrotu nakładów koniecznych.
ps. kiedyś forumowicz na mb/8 miał podobny problem, ale ze szczepanem. Z tego co pamiętam sprzedający wypłacił się co do złotówki.