W ubiegłym roku zrobiłem takie remont w dwóch moich AUDI, oba z silnikami 1.6 i sprawa nie jest taka oczywista.
A4B6 2002 r. z silnikiem ALZ kupiłem w marcu i zaraz po zakupie, przed rejestracją okazało się, że mogę go odsprzedać marynarce wojennej do stawiania zasłony dymnej - na jeździe próbnej u handlarza nie dymił. Usterka ujawniła się jeszcze przed pierwszym w kraju serwisem olejowym. Samochód brał 1L na 100 km ale musiał się porządnie rozgrzać bo na zimnym nie dymił ani trochę. Handlarz chciał zwrócić kasę i go odebrać ale ostatecznie podzieliliśmy się kosztami naprawy bo wolałem wiedzieć że silnik porządnie zrobiony a nie szukać kolejnego "rodzynka". Poza tym auto miało mały, dobrze udokumentowany przebieg - 118kkm. Przyczyna - niemieckie serwisy LongLife=błoto w silniku + przeoczona przez poprzedniego właściciela awaria termostatu. Po przegrzaniu pierścienie zakleiły się w rowkach olejowym nagarem i było po sprawie. Niemcy próbowali go jeszcze tanio ratować tzn. wymienili termostat i uszczelniacze zaworowe ale oczywiście nic to nie dało. Po remoncie (głowica+pierścienie+panewki) przejechałem tym autem już 20 tyś na LPG i ubytek oleju jest minimalny tzn. taki jaki być powinien.
A4 B5 2000 r. z silnikiem ANA to była dużo większa hydrozagadka. Sprowadzony w 2015 od Turków z Berlina. Równie dobrze może mieć zegarowe 260kkm jak i 460kkm, choć kilka faktów wskazywałoby, że nikt z wiertarką się do licznika nie dotykał. Ponieważ zużywał olej (1L na 1000 km) trafił do "mechanika" na "remont". Zrobione pierścienie, splanowana głowica i miało być dobrze. Zaraz potem dorzuciliśmy LPG i autko przejechało 40 kkm. Ale zużycie oleju nie spadło..... ani się nie zwiększyło. Auto nie dymiło, nie ciekło, nie śmierdziało a olej znikał. Nie pomogła modyfikacja odmy (kolektor był po niej suchy), płukanka Liqui Moly połączona z XADO ANTYKOKS ani zmiana oleju z MOTUL 10W40 na MOTUL 5W40. Za pomocą kamery inspekcyjnej stwierdziłem, że na tłokach jest już nowa gruba warstwa nagaru.
W grudniu miarka się przebrała i auto trafiło do mechanika z którym remont robiliśmy we dwóch (tak samo było z A4B6). Okazało się, że poprzedni pan "mechanik" pomylił profesje. Źle poskładał pierścienie na jednym cylindrze (nie obrócił zamków), nie wymienił częściowo już wytartych panewek korbowodowych, a głowicy nie sprawdził w ogóle. U fachowca od głowic okazało się, że niektóre zawory dosłownie latają w prowadnicach i oleju nie zatrzymałby żaden uszczelniacz. Naprawa objęła regenerację głowicy, wymianę pierścieni (choć poprzednie wyglądały dobrze), wymianę sworzni tłokowych, wymianę panewek korbowodowych. Po poskładaniu auto przejechało 3 kkm i jak na razie ubytek oleju jest symboliczny.
Podsumowując. Nie zawsze ubytek oleju będzie dawał objawy w postaci niebieskiej chmury. Chemią nie odblokuje się zablokowanych pierścieni i nie usunie nagarów z denka tłoka. Przy remoncie silnika koniecznie trzeba sprawdzić głowicę a najlepiej się zwrócić do profesjonalisty od głowic i w razie czego odżałować dodatkowe 500PLN (planowanie+wymiana prowadnic+wymiana uszczelniaczy+regeneracja gniazd i docieranie zaworów) bo może się okazać, że remont zrobiony a poprawy brak. Nawet jeśli mechanik stwierdzi, że głowica OK to uważam, że warto zawieźć do fachowca do weryfikacji.