w skrócie opis sytuacji. bateria siedziala w aucie w momencie jak je zakupilem czyli 2007r - kiedy byla wstawiona nie wiem. jakies dwie zimy temu zaczela troche gorzej sie sprawowac ( w duzy mróz jak stal na dworzu to tak niechetnie krecil - na codzien auto bylo garazowane), ale dolewanie wody i ladowanie prostownikiem utrzymywalo ja przy zyciu. wróciłem autem w czwartek rano (04/07), zjechalem do garazu i chcialem odpalic dopiero w sobote - nie dalo rady. kontrolki ledwo co sie swiecily, centralny zglupial i sie otwieral i zamykał, rozrusznik nawet nie jeknal. wczoraj ok 22 wyjalem z auta aku i podpialem pod ladowarke (wczesniej sprawdzilem, cele byly pelne nie musialem dolewac wody, elektrolit ladny klarowny). najpierw na wyswietlaczu prostownika pojawil sie komunikat ze akumulator mam do wymiany albo naprawy ale po chwili ladowarka zaczela pracowac pokazujac a to napiecie 14,6v, po chwili 13,coś tam i tak na zmiane. po 3 godzinach zajrzalem do środka i tak: w 5 celach sie gotowalo i elektrolit sie zrobil jak błoto, ostatnia cela, przy plusie, była jak przed ladowaniem - elektrolit stal i był przezroczysty. mam ladowac dalej i próbowac wsadzic do auta czy od razu moge sie skierowc do sklepu?