Zamiast dopłat, podatek od spalin
Zamiast dopłacić do zezłomowanego auta, rząd wymyślił nowy podatek. Właściciele starszych samochodów zapłacą podatek ekologiczny.
Może jednak uda się wprowadzić na nasze drogi więcej nowych samochodów. Brak dopłat do złomowania tego nie przekreśla. Zyskałaby przyroda i rynek pracy.
Budżetu państwa nie stać na to, aby dopłacać do każdego złomowanego auta po tysiąc euro. Jak twierdzi „Rzeczpospolita”, rząd ma inny sposób na to, by skłonić Polaków do kupowania nowych aut. Chce nałożyć na właścicieli starszych samochodów podatek ekologiczny, nazwany już „podatkiem od spalin”. Pomysł dopłat do nowych aut zgłaszał wicepremier Waldemar Pawlak, a inspiracją dla niego stały się Niemcy. Tam rząd zaproponował 2,5 tys. euro za każde zezłomowane auto, liczące powyżej 9 lat. Dzięki temu, u naszych zachodnich sąsiadów, znacznie wzrosła sprzedaż samochodów. W Polsce, według pomysłu wicepremiera Pawlaka, premia miałby przysługiwać przy zezłomowaniu minimum 10-letniego pojazdu i równoczesnym zakupie auta emitującego do atmosfery nie więcej niż 155 g dwutlenku węgla na kilometr. Według Ministerstwa Finansów, pomysłu wicepremiera nie można zrealizować, bo szacuje się, że po premię mogłoby zgłosić się ok. 200 tys. osób, co kosztowałoby budżet państwa około miliarda zł. Takiej kwoty w państwowej kasie nie ma.
To może podatek?
W tej sytuacji resort finansów postanowił zaproponować inne rozwiązanie i zamierza wprowadzić podatek ekologiczny. Zdaniem Wojciecha Drzewieckiego z Instytutu Badania Rynku Motoryzacyjnego „Samar”, to może być dobre rozwiązanie, pod warunkiem, że podatek płacony byłby co roku, a nie w momencie rejestracji - jak to się robi teraz. Oczywiście stawki muszą być odpowiednio wyliczone, by zachęcić do kupna samochodów. Niekoniecznie nowych, ale też tych z ostatnich roczników. Na razie MF nie przeprowadziło takich obliczeń i nie wiadomo, ile miałby wynosić podatek ekologiczny. Według szacunków ekspertów, wydatek na zakup takiego auta byłby jednak mniejszy. Podatek ekologiczny miałby bowiem stanowić niewielką część dotychczasowej akcyzy. Dotyczyłoby to szczególnie nowych samochodów o dużej pojemności. Od 1 grudnia 2006 r. przy zakupie pojazdu o pojemności silnika do 2000 cm sześc. stawka akcyzy wynosi 3,1 proc. wartości auta. Natomiast od stycznia tego roku kupując samochód o większej pojemności silnika, 18,6 proc. jego ceny. W ubiegłym roku do budżetu państwa z tytułu pobranej akcyzy wpłynęło ponad 1,5 mld zł.
Nakręcić konsumpcję
Zdaniem Romana Kantorskiego z Polskiej Izby Motoryzacyjnej, dzięki podatkowi ekologicznemu posiadacze samochodów mających 10 i więcej lat przemyśleliby, czy wymienić swój samochód na nowszy model. Takie auto, mimo napraw, nigdy nie będzie tak technicznie sprawne jak młodsze roczniki. Eksperci uważają, że dobrze skalkulowana stawka podatku ekologicznego i pojawienie się na naszych drogach pojazdów bardziej „czystych”, czyli emitujących mniej spalin, nie tylko pomoże środowisku naturalnemu, ale także przyniosłoby zyski producentom aut. Dzięki temu można by było utrzymać wiele miejsc pracy. („Rzeczpospolita”)