Elegancko ubrana kobieta weszła do salonu Audi.
Od razu jej uwagę przyciągnęła piękna, czarna, błyszcząca S4-ka.
Wśród szumu klimatyzacji i kojących dźwięków muzyki w salonie podeszła do samochodu, otworzyła drzwi i nachyliła się nad fotelem obitym czarną skórą i alcantarą. Kiedy go delikatnie dotknęła, nagle...niespodziewanie. ..wymknął jej się głośny pierd! Wyraźnie zawstydzona szybko się wyprostowała i obróciła się, żeby sprawdzić czy ktoś tego nie usłyszał!
Okazało się, ze cały czas tuz za jej plecami stal sprzedawca.
- W czym mogę pani pomóc? - zapytał z grobowa mina.
Kobieta szybko rzuciła pytanie aby zatuszować wpadkę:
- Ile kosztuje ten samochód?
- Jeśli spierdziała się pani tylko dotykając go, to po usłyszeniu ceny z pewnością się pani zesra...
_________________________________________________
Ruski mafioso wybrał się na ryby i jak to ruski mafioso miał, ze dwa złote
łańcuchy (po pół kilo każdy) na szyi, na każdym palcu złoty sygnet, a w
kieszeni gruby rulon dolarów - oczywiście same setki. Wziął ze sobą trzy
flaszki. Zimno było więc wypił je po kolei. Oczywiście upił się i usnął.
Budzi się, a tu nie ma łańcuchów, sygnetów, ani dolarów. Zadzwonił z komórki
po swoich ludzi i nie minęło pół godziny,a podjechały cztery czarne
mercedesy, w każdym po pięciu ludzi,wszyscy z kałachami. twierdzili, że to
najprawdopodobniej ktoś z okolicznej wsi obrobił szefa. Wpadają do wsi i
pytają o sołtysa. Ktoś z miejscowych wskazał dom pośrodku wsi. Wpadaja do
sołtysa, a tam na ganek wychodzi facio w kufajce, na szyi ma dwa złote
łańcuchy, na każdym palcu sygnet, a z kieszeni kufajki wystaje mu rulon 100
dolarówek. Przeładowali broń i pytają skąd to wszystko ma. Sołtys mówi:
- No nie uwierzycie chłopaki. Idę sobie przez las z psem na spacerze, a tu
nad brzegiem jeziora leży jakiś facet, w trupa pijany i ma to wszystko przy
sobie. No to go obrobiłem. Na koniec ściągnąłem mu gacie zerżnąłem w d*pę i
poszedłem do domu.
Chłopaki patrzą pytającym wzrokiem na szefa. Szef podchodzi do
sołtysa,przygląda się chwilę błyskotkom i mówi:
- To nie moje...
_________________________________________________
Pewna para była świeżo po ślubie- dwa tygodnie temu było wesele.
Mąż jakkolwiek wielce w małżonce zakochany, nabrał ochoty by spotkać się ze starymi kumplami i poimprezować w ich ulubionym barze.
Zaczął się więc ubierać i mówi do żony:
- Kochanie wychodzę ale wrócę niedługo.
- A dokąd idziesz misiaczku? - zapytała żona.
- Idę do baru ślicznotko. Mam ochotę na małe piwko.
- Chcesz piwo mój ukochany? - żona podeszła do lodówki, otworzyła drzwi i zaprezentowała mu 25 rodzajów piwa z 12 różnych krajów: niemiec, Holandii, Anglii i innych.
Mąż stanął zaskoczony i jedynie co zdołał wydusić z siebie to:
- Tak tak cukiereczku... ale w barze.. no wiesz... te schłodzone kufle..
Nie zdążył skończyć, gdy żona mu przerwała:
- Chcesz do piwa schłodzony kufel? Nie ma problemu- I wyjęła z zamrażarki wielki oszroniony kufel.
Ale mąż choć nieco już blady z wrażenia nie dawał za wygraną:
- No tak skarbie ale w barach mają takie naprawdę świetne i pyszne przystawki... Nie będę długo. Wrócę naprawdę szybko, obiecuję.
- Masz ochotę na przystawki niedźwiadku?- Żona otworzyła drzwi szafki a tam: słone paluszki, chipsy, pieczone skrzydełka, marynowane grzybki i wiele innych smakołyków.
-Ale kochanie.. w barze... no wiesz... te męskie gadki, przeklinanie, niewyszukany język..
- Chcesz przekleństw moje ciasteczko? Zatem pij to k**ewskie piwo z j**anego zmrożonego kufla i żryj te pierdlone przystawki!!! Jesteś teraz do ch*ja ciężkiego żonaty i nigdzie ku*wa nie wyjdziesz!!! Pojąłeś skurw*synu?!