Matka ma trójke ja miałem szaloneza driftoloneza poloneza 90 koni - pyeahrdolony był taki wściekły, że w trzy miesiące cztery mosty zarżnął, przy piątym (jedyny, którego nie spawałem ) po tygodniu przy 160 rozrząd się przestawił i jak tłok wykoorwił w maske i zaśpiewał "Anielski orszak niech mą dusze niesie"
Nie uwalę z Tobą :nabijasie::nabijasie:
Nie ma się co śmiać to był taki zawodnik, że nie było zakrętu czy krzyżówki, żeby bokiem nie wszedł, nawet na suchym asfalcie, 70, reduka na trzy, strzał ze sprzęgła i czułeś się jak jakiś japończyk zamiast płynu do sprysków lałem żubry jak do szkoły jeździłem - ja tego świństwa przełknąć nie mogłem, ale zimą zawsze szyby czyste były no i ta woń w aucie - chopoki zadowolone zawsze, co ze mną jeździli, korek wstydu w zderzaku, 1200W w bagaraju, co miesiąc zrzuta i ogień pod szkołe, jak w pięciu zaczęliśmy palić, to hasz komora się robiła a latem znowu lałem mu już wode albo płyn z promocji z biedronki i jedną prawą dyszę miałem skierowaną za szybę tak, że leciała tak na wysokość 1,7-1,9 metra - stary, dwa objazdy Ostrowskiego rynku i 5 litrów szło się jebać zazwyczaj lałem jak jakieś d*py szły - ile k**ew i c**ji poleciało w naszym kierunku, to mało powiedziane, a jaką miałem przez kumpla deskJe rozdzielczo pogryziono przez to - mało mi raz nie zszedł na ból brzucha