Witam!
Zacznę od tego że 4go marca 2011 miałem w sumie niegroźną stłuczkę ale uszkodzeniu uległ cały przód w mojej niuni (maska, zderzak, błotniki,pas przedni i jeszcze do tego delikatnie przerysowany lewy bok...) :wallbash:Sprawca miał polisę OC w Generali. Po tygodniu( dokładnie 11stego) zjawił się Rzeczoznawca - popstrykał trochę fotek, coś tam popisał itp itd. I tu zaczyna się cały problem: dziś mamy 28.03.2011 a w piątek 25.03.2011 wpłynęło mi na konto powiedzmy 1/3 wartości szkody - od momentu wystąpienia szkody nie mam żadnych informacji od Generali o postępie sprawy, wycenie, propozycji ugody czy czymś w tym rodzaju - po prostu jedno wielkie NIC prócz przelewu na śmieszną kwotę z którym nie wiadomo co zrobić!
Próbowałem się czegoś na własną rękę dowiedzieć dzwoniąc po tych wszystkowiedzącychliniach ale dowiedziałem się tylko że o wszystkich decyzjach zostanę na pewno poinformowany! Auto już prawie zrobiłem bo muszę czymś jeździć i na pewno bym go nie wyzłomował.... i jestem w kropce! Czekać na jakiś papier od nich i wtedy coś robić czy jechać do jakiejś placówki i tam spróbować coś zdziałać?? No i co z tą kasą co mi rzucili bez słowa wyjaśnienia?? Podałem im co prawda nr konta na tym papierze co miał Rzeczoznawca ale to chyba nie upoważnia do wypłaty odszkodowania w kwocie która tylko im pasuje!
Pomóżcie!