Dokładnie. Zależy gdzie zdajesz. Ja miałem egzamin teoretyczny pisemny z takimi pytaniami, że nie chodząc na teorię w ogóle nie wiedziałbym o co w tym chodzi. Jakieś kąty najazdów, UDT, pytania z BHP i wszystko inne co można podpiąć pod wózek widłowy ale koleś, który nas egzaminował i jednocześnie uczył teorii i prakty jak widział, że się chodziło a nie olewało to pozwalał takim osobom na teście wspomagać się materiałami różnymi Oczywiście wymagał, żeby to znać ale egzamin traktował luźno. Za to na prakcie już nie było taryfy ulgowej. Kto nie potrafił ten odpadał. Jakieś slalomy między filarami, ciasne zakręty, sztaplowanie palet, racków, koszy, sztaplowanie z najazdu z boku i inne takie rzeczy, że sam w życiu bym czegoś takiego nie wymyślił. Procent odpadania jak na zdawaniu na prawko Ale koleś twierdził, że jak nie potrafi się jeździć można kogoś zabić i wymagał zrobienia wszystkiego perfect. Za to nagrodą były uprawnienia na wszystko co jeździ po magazynach: naładowne, unoszące, podnośnikowe, ciągnikowe, specjalne etc. Nawet te giganty wojskowe wielkości tira mogę prowadzić na uprawnienia, które dostałem