Przykład :
Urząd miasta robi przetarg , pan Kowalski który jest w UM odpowiedzialny za to zbiera oferty od firm X , Y , Z. Dzwoni do zaprzyjaźnionej firmy C i melduja kto dał jaka kwote i jest najtanszy. Właściciel firmy C daje oferte o np. 1%-2% tanszą i z automatu wygrywa przetarg , bierze zaprzyjaźnionych podwykonawców którzy zrobia mu to za 80% kontraktu i wszyscy są zadowoleni
Właściciel firmy C bo ma 20% z kontraktu za free , podwykonawcy bo maja robote , no i pan Kowalski z UM który za cynk dostaje np. 20.000pln od własciciela firmy C
to w takim skrócie.
Dzieje się tak w szkołach, urzędach i innych miejscach szczególnie publicznych.
taaaa, oczywiście
nie ma tutaj nic do rzeczy nieprzekraczalny termin złożenia ofert, podwójne "okopertowanie" ofert, powołana komisja, kontrola wszystkiego przed ich otwarciem, komisyjne sprawdzenie i zaprotokołowanie tego co zostało złożone ....
telefony od urzędników do właściciela firmy C itp. to bajki dla dzieci, nie kupuję tego