Panowie. Błąd!
Jeżeli auto "dawcy" ma w pełni sprawny aku to podłączamy kable , nie zapalamy auta od którego pożyczamy prąd , a to dlatego że wydajność najlepszego nawet alternatora nie jest w stanie "zaspokoić" potrzeb rozrusznika który w momencie pracy , pod obciążeniem pobiera nawet kilkaset Amper.
Tak jak pisałem auto "dawcy prądu" ma mieć wyłączony silnik , zapłon i wszystkie urządzenia.
Przy takim odpaleniu napięcie nie spadnie niżej niż byśmy odpalali własny samochód. Gdy samochód pożyczający już się uruchomi obydwa akumulatory będą ładowane napięciem ok 14V. Wtedy rozłączamy Kable (wpierw - ) i w tym momencie alternator ładuje już tylko ten rozładowany aku.
Metoda o której pisze jest 100% bezpieczna , nie naraża nas na uszkodzenie alternatora w wyniku krótkotrwałego przeciążenia , moduły sterujące nie pracują dlatego że zapłon jest wyłączony , nie wyskoczą żadne błędy w sterowniku pod warunkiem że dawca ma zdrowy aku no i przyczyną nieodpalania drugiego auta jest TYLKO słaby akumulator.
Bo jeżeli auto pożyczające prąd ma zamiar dłutować rozrusznikiem pól godz. to obydwa akumulatory zostaną rozładowane. W takim przypadku pożyczanie nie ma sensu.