Cześć, wczoraj po wyjściu na parking okazało się, że mam obdarty tylni zderzak plus nadkole i kartkę za szybą z informacją, co się stało i podany nr telefonu. Dzwonię do gościa, który się przyznał że drzwiami swojej A6 mi obtarł i ustaliłem z nim, że ja zorientuję się w lakiernikach ile to będzie kosztować, żeby oszczędzić jego OC. Dzisiaj po objeździe w Krakowie 3 lakierników usłyszałem ceny od 850 do 1000 prywatnie (nie z OC). To dzwonię do człowieka, że takie ceny uszłyszałem, a on mi mówi, że dla niego to za dużo jak na taką szkodę (faktycznie nie wygląda źle, ale niefartownie obdarł mi i kawałek zderzaka i nadkola, że wyszły dwa elementy) i może mi wysłać 500 pln i żebym mu wysłał nr konta. Polisy OC nie chciał podać i nie interesuje go, czy to zgłoszę na policję, czy nie..
Co takiemu można zrobić? Oczywiście plus dla niego, że się zreflektował i zostawił nr telefonu, a nie odjechał i teraz pluje sobie może w brodę, ale skoro już się przyznał na telefon, to powinien ponieść konsekwencje i zlikwidować mi szkodę, pal sześć, że będzie malowane część auta kur... Na policję mam dopiero zamiar się wybrać, nie mam jego nr rejestracji, ani danych, tylko nr telefonu, więc pewnie tylko jak ma abonament, to go zidentyfikują.
Nie chcę narazie brać od niego części kasy, a potem bawić się prawników, żeby mi ściągnęli resztę na naprawę..
Co zrobić?