śmiej się śmiej,przeżyłem coś takiego z 10-12 lat temu
jechałem z żoną LT-kiem,prawym pasem wlekł się fiat 125p,więc wyprzedziłem go prawym pasem,zajechałem drogę i ostro po heblach (w celach dydaktycznych :gwizdanie:),dojechałem do świateł,zatrzymałem się,po chwili,na pasie dla skręcających w lewo staną wcześniej wspomniany fiat 125p,otworzyły się drzwi,więc ja otworzyłem okno,w celu zbesztania delikwenta,patrze,a na dachu fiata pojawia się łapa wielkości bochenka chleba,następnie wyłania się ogromny bark,wielkości sporej piłki lekarskiej,potem ogromna,łysa głowa,połączona bezpośrednio z plecami,po chwili wyłoniło się całe monstrum i słyszę te słowa "za***ać ci frajerku",z prędkością światła zamknąłem okno,jedynka i gaz,nie patrzyłem nawet jakie jest światło,moja żona w śmiech (nie miałem pojęcia,że może się tak śmiać,do łez),do teraz się ze mnie śmieje