Skocz do zawartości
IGNOROWANY

Lekkie wjechanie przodem w tył innego auta


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

Na początek zaznaczę, że akcja dzieje się we Wrocławiu. Moje auto jest opisane w profilu, ale nie jestem pewien czy jest tam publiczny dostęp:

Audi A4 2010 S-Line 2.0 TDI, Czarna Limuzyna

Jest to moja pierwsza tego typu sytuacja w życiu, ale niestety stało się. Jechałem wczoraj aleją kochanowskiego we Wrocławiu i przed skrzyżowaniem zauważyłem odliczanie do czerwonego światła. Uznałem, że spokojnie zdążę przejechać je jeszcze na pomarańczowym świetle, gdy w tem VW Golf zjechał z zewnętrznego pasa na wewnętrzny, na którym ja jechałem po czym zaczął hamowanie. Praktycznie w tym samym momencie nacisnąłem pedał hamulca i klakson, lecz prędkość 70km/h robi swoje i niestety lekko puknąłem w zatrzymany już przede mną samochodzik. Od razu wyskoczyłem przerażony z auta - to samo uczynił kierowca Golfa - młoda kobieta. Jak to mnie ojciec uczył - jak wjedziesz komuś w tył to wina ZAWSZE będzie Twoja i minimalny odsetek spraw jest, kiedy orzeczono inaczej. Tym bardziej, że byłem świadomy swojej prędkości, więc wspólnie zgodziliśmy się nie dzwonić na policję ani nie spisywać oświadczenia. Szkoda u niej to była lekko zgnieciona tablica rejestracyjna, u mnie z resztą też a dodatkowo pęknięta ramka trzymająca tę tablicę. Oczywiście mi ulżyło.

Po powrocie na parking na osiedlu przyjrzałem się dokładniej szkodzie i oto pełna lista szkód:

1. Pognieciona tablica rejestracyjna.

2. Pęknięta zewnętrzna obręcz atrapy w dwóch miejscach po lewej stronie (na wysokości tablicy rejestracyjnej) oraz lekkie pękniecie na samej atrapie.

Zdjęcia dorzucę później.

Chciałbym prosić o radę w tej sytuacji - koszt nowej atrapy oraz ramki na tablicę w ASO Audi na Karkonowskiej to kolejno 1500zł oraz 280zł. Razem 1780zł + robocizna, więc trzeba się liczyć na wydatek przynajmniej 2000zł. Z kolei na allegro znalazłem używaną atrapę identyczną, do swojej za jedynie 300zł - stan taki sam, jak mojej.

Czy radzilibyście mi udać się do ASO na przegląd przodu samochodu czy nic wewnątrz złego się nie stało? Czy lepiej zamówić oryginalne części czy niepotrzebnie się bawić w takie koszta? Jeżeli nie ASO to moglibyście polecić jakiegoś bardzo zaufanego i dobrego mechanika we Wrocławiu?

Z góry bardzo dziękuję za pomoc i przepraszam za pytania nowicjusza, ale prawo jazdy mam zaledwie 5 lat i jak już pisałem nigdy nie przydażyła mi się nawet najmniejsza rysa w trakcie jazdy.

Pozdrawiam,

Filip

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie napisałeś najważniejszego! Czy napisałeś oświadczenie o spowodowaniu kolizji i kobieta z Golfa będzie zgłaszać szkodę u Twojego ubezpieczyciela, czy też dogadałeś się z nią i wypłacasz jej kasiorę z rączko do rączki. Jeśli ten pierwszy przypadek, to zgłoszenie szkody w Golfie i tak pociągnie za sobą utratę zniżek (u ciebie), tak więc w tym przypadku zgłaszaj swoją szkodę z AC i masz wtedy szansę, że wypłacona kasiora zrekompensuje wydatki i utratę zniżek. Jeśli ten drugi przypadek, to daj sobie spokój ze zgłaszaniem szkody z AC, bo skoro masz możliwość naprawienia auta za cenę 300 zł, to nie warto tracić zniżek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

Dzięki za odpowiedź. Jak już napisałem rozeszliśmy się polubownie - nie spisaliśmy żadnego oświadczenia bo stwierdziła, że ma jedynie minimalnie wgniecioną tablicę, więc nie ma sensu ani wzywać policji ani pociągać mnie do kosztów. Ucieszyło mnie to.

Tak więc zostaje tylko i wyłącznie kwestia naprawy moich szkód (które są większe). W żadnym wypadku nie myślałem o zgłaszaniu tej usterki do żadnej ubezpieczalni bo jest to raczej błahostka.

Czyli mówisz, że na spokojnie sobie tego grilla na używanego wymienić u dobrego mechanika? Tak właśnie chyba zrobię, ale może ktoś jeszcze się wypowie. :)

Pozdrawiam,

Filip

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego po pierwsze bądź tego świadom że w tym przypadku to że Ty uderzyłeś i najechałeś NIE JEST TWOJĄ WINĄ

Kobieta zmieniła pas ruchu jak wcześniej napisałeś czyli hamując zajęła twój i pomimo że Ty nie wyhamowałeś to nie Twoja wina.

Spokojnie mogliście wezwać policje i naprawił byś to z oc sprawcy w tym wypadku kobiety.

Kierujący zmieniając pas ruch jest zobowiązany do przepuszczenia wszystkich pojazdów znajdujących się na nim ona nie przepuściła Cię tylko zajechała Ci drogę.

Miałem taki przypadek jakiś czas temu mojej matce zajechał facet drogę na Wisłostradzie hamując zmienił pas na ten na którym poruszał się samochód mojej mamy.

Pomimo że to ona uderzyła w niego wina była ewidentnie jego..

Można powiedzieć że dałeś trochę ciała nie wzywając policji....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potwierdzam z całą odpowiedzialnością słowa Roberto321. To jest na 1000% wina kobiety, ponieważ zmieniając pas ruchu Skróciła ci drogę hamowania. Nie ważne ze najechałeś jej na tył. Zawsze wina w takiej sytuacji jest tego, który zmienia pas ruchu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Kolego po pierwsze bądź tego świadom że w tym przypadku to że Ty uderzyłeś i najechałeś NIE JEST TWOJĄ WINĄ

Potwierdzam z całą odpowiedzialnością słowa Roberto321.

Panowie, Powiedzcie mi w takim razie czy dożyję narodzin moich prawnuków, bo obaj bawicie się w jasnowidztwo!

przed skrzyżowaniem zauważyłem odliczanie do czerwonego światła. Uznałem, że spokojnie zdążę przejechać je jeszcze na pomarańczowym świetle, gdy w tem VW Golf zjechał z zewnętrznego pasa na wewnętrzny, na którym ja jechałem po czym zaczął hamowanie.

Jesteście pewni, że zmiana pasa ruchu nastąpiła bezpośrednio przed pojazdem kolegi Filipa? Czy wjeżdżanie na skrzyżowanie przy żółtym świetle jest dozwolone? Czy przypadkiem nie było tak, że kolega Filip widząc sygnalizator i koniec "zielonego", nie przyspieszył "bo jeszcze zdążę"? Czy nie mogło być tak, że pani z Golfa poprawnie zakończyła właśnie manewr wyprzedzania auta Filipa, tylko on skupiony na sygnalizacji, nie zauważył że był wyprzedzany? Czy nie mogło być także tak, że Golf poruszał się obok Audi Filipa sąsiednim pasem z tą samą prędkością, pani z Golfa, będąc nieco z przodu zmieniła pas ruchu bo była pewna, że Audi będzie przed skrzyżowaniem hamować tak jak ona, a nie przyspieszać?

Jeśli znacie panowie odpowiedzi na wszystkie te pytania, to znaczy, że ja niepotrzebnie straciłem 7 lat studiów (z tego 2 lata podyplomowo "rekonstrukcję wypadków drogowych")...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozmieniaj na drobne. Jestem pewien.

Każdy wniosek powinien być poparty dowodami. W moim fachu można łatwo kogoś wpakować do pudła, a oparcie opinii na domysłach skutkuje zwykle wykluczeniem z zawodu. Do wydania opinii - choćby tylko prawdopodobnej - potrzebne są zeznania obu stron postępowania i jeszcze parę innych "drobiazgów", o których nie wspomnę, bo nie zamierzam się tu doktoryzować.

Edytowane przez hak64
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie dramatyzuj, nie słyszałem żeby któryś z twoich znajomych po fachu kiedykolwiek siedział. Poza tym miałem wiele przypadków ze biegli oszukiwali w opiniach. Skład wiem? Miałem podobny przypadek i dla krakowskich funkcjonariuszy sprawa była prosta i oczywista. Ale nie będę z tobą polemizował bo ja nie jestem z branży, a wiadomości mam z doświadczenia. Pewnie ze opinia można wszystko wydrukować. Hehe

Tak na marginesie jaka ty tu chcesz opinie robić? Do opinii potrzebna jest odmowa przyjęcia mandatu i sprawa w sadzie. A tu sprawa prosta była, wpada drogówka i wskazuje winnego. Koniec

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie słyszałem żeby któryś z twoich znajomych po fachu kiedykolwiek siedział.

To mało słyszałeś. Ponadto ja miałem na myśli fakt, że opinia biegłego jest brana pod uwagę przez sąd i to biegły może przyczynić się do wpakowania do pudła kogoś niewinnego.

dla krakowskich funkcjonariuszy sprawa była prosta i oczywista.

Mogłeś nie przyjąć mandatu, jeśli nie czułeś się winny. Mogłeś także przygotować się do wizyty w sądzie (zgłębić wąski skrawek p.r.d. dotyczący Twojego przypadku) i przedstawić swoje argumenty w najkorzystniejszej dla siebie formie. Policjanci także popełniają błędy, mają wątpliwości i można je wykorzystać w swojej obronie.

opinia można wszystko wydrukować.

Nie wiem, co miałeś na myśli, bo to nie "po naszemu"?!

Tak na marginesie jaka ty tu chcesz opinie robić?

Ależ, broń Boże! Żadnej opinii nie chcę robić, zwłaszcza na podstawie tak bogatej dokumentacji, jaką zaprezentował autor posta. To Ty z kolegą wydaliście opinie, ba - wyrok, wskazując kobitę, jako sprawcę.

Do opinii potrzebna jest odmowa przyjęcia mandatu i sprawa w sadzie.

Mylisz się. To organ prowadzący postępowanie (policja, prokuratura) zwykle powołuje biegłego do wydania opinii (nie wyroku, bo to zasadnicza różnica). Zwykle też taka opinia potrzebna jest w przypadkach budzących wątpliwości (nie jest to to tanie, więc tną koszty). Nie zmienia to jednak faktu, ze strony postępowania (zarówno sprawca, jak i poszkodowany), prywatnie i odpłatnie, mają prawo zwrócić się do biegłego o wydanie opinii.

A tu sprawa prosta była, wpada drogówka i wskazuje winnego.

Tobie wydaje się prosta, bo opierasz swoją opinię li tylko na zdawkowym opisie autora posta. Ja w tym zdawkowym opisie doszukałem się kilku wątpliwości, a po wysłuchaniu drugiej strony, znalazło by się jeszcze kilka.

Zdarzało mi się już wydawać opinie, na podstawie których dotychczasowy winny (wskazany przez policję), okazywał się być poszkodowanym. Zdarzało się również, że wskutek rażących zaniedbań (może celowych), ujawnionych i wykazanych w opinii, policjanci pożegnali się z pracą.

Mając powyższy (opisany przez Filipa) przypadek na uwadze, nie mam podstaw twierdzić, by do zdarzenia doszło wskutek ataku terrorystycznego, błędnego wskazania przyrządów pokładowych, czy też nagłego niekontrolowanego pojawienia się brzozy na horyzoncie...

Edytowane przez hak64
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dowodem na to że chciał by przyspieszyć i wjechać na żółtym lub nawet na czerwonym było by zorpie*nie połowy samochodu z jednej jak i drugiej strony czyli najechanie na poprzedzający pojazd ze znaczna prędkością jak zapewne doczytałeś uszkodzeniu uległa tylko delikatnie atrapa że kosztuje swoje to już inna kwestia

Pomijając inne pierdoły które podnosisz to TAK jestem PEWIEN i nie jest to jasnowidztwo że przy zmianie pasa ruchu kierująca czy jakikolwiek kierujący jest zobowiązany do zachowania szczególnej ostrożności oraz do ustąpienia wszystkim pojazdom znajdującym się na pasie który chce zając nie zmuszając ich do gwałtownego lub gwałtowniejszego hamowania.

Jednym zdaniem doszło tu do WYMUSZENIA pierwszeństwa


hak64 jeszcze jedno masz w stopce że jesteś specjalistą od rekonstrukcji wypadków mam pytanie czy jesteś certyfikowanym specjalistą przez któryś z instytutów ? Czy dostałeś takie stanowisko ?

Bo te Twoje teksty z brzozą na horyzoncie to tak się mają do tematu jak pięść do ..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Twoje teksty z brzozą na horyzoncie to tak się mają do tematu jak pięść do ..
Brzoza, to odpowiedź na Twoje teorie spiskowe...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naprawdę powinieneś czytać ze zrozumieniem bo albo mylisz osoby albo mieszasz politykę ze zdarzeniem dogowym

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteś męczący! Chcę Ci tylko uświadomić, że mnie nie wolno wyciągać tak pochopnych wniosków, jak to Ty zrobiłeś. Oceniając zdarzenie drogowe, trzeba uwzględnić wszystkie okoliczności, mogące mieć wpływ na jego zaistnienie. Dlatego uważam, że wskazanie winnego na podstawie tak skromnego opisu, jak to przedstawił Filip, jest niemożliwe. Żaden profesjonalista nie wypowie się tu jednoznacznie, bo wypowiedź bez zbadania wszystkich faktów podważa profesjonalizm. Niemniej jednak daleki jestem od podważania zdolności jasnowidzów, tyle tylko, że takie ustalenia nie mają znaczenia procesowego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę że znowu patrzysz na to ze swojej perspektywy.

Ja patrzę na to z perspektywy prawa i przepisów ruchu drogowych które notabene miałem wykładane przez 4 lata studiów. I dlatego mogę pozwolić sobie na ocenę tego zdarzenia od strony tego jak podeszła by Policja do tego zdarzenia. Co więcej jak podchodzi bo dodatkowo byłem 2 krotnie świadkiem takiego zdarzenia i wiem jakie było orzecznictwo w tym wypadku policji

W sytuacji która została opisana policja najprawdopodobniej orzekła by winę osoby zajeżdżającej drogę bo się nie upewniła że ktoś już zajmuje pas ruchu na który się ładuje

Użyje nomenklatury której wcześniej użyłeś (wszystko można pdważyć nawet to że białe jest białe a czarne czarne) w taki sposób podchodząc do kolizji kiedy np. policja orzeka o winie a firma ubezpieczeniowa się nie zgadza bo oczywiście musi wypłacić odszkodowanie to procesować się można o wszystko tyle że przez to są zawalane sądy tysiącami spraw banalnie prostych a są zawalane bo firmy ubezpieczeniowe wolą się procesować kilka lat żeby w ostateczności i tak zapłacić ale przy okazji zniechęcić 90 % społeczeństwa do dochodzenia swoich praw.

Nie mniej jednak teraz to można sobie gdybać policja nie została wezwana oświadczenie nie zostało spisane a do sądu nikt z tym teraz nie pudzie i nie poszedł więc nie rozumiem czemu podnosisz w ogóle sprawy procesowe.

Powiedział bym że dalekie jest to od zaistniałej sytuacji i gdybać nie ma co.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Widzę że znowu patrzysz na to ze swojej perspektywy.
A Ty masz klapki na oczach i tak jesteś skupiony na forsowaniu swojej oceny sytuacji, że podważasz własną teorię. Fakty zaś są takie, że nawet mocno niedouczony policjant musi wysłuchać obu stron konfliktu. Tylko na tej podstawie można przyjąć Przynajmniej prawdopodobną wersję zaistnienia zdarzenia. Po drugie o zajechaniu drogi można mówić wtedy, gdy faktycznie pojazd zmieniający pas ruchu właduje się przed pojazd poruszający się tym pasem i zmusza go do podjęcia manewru obronnego (hamowania, bądź zmiany toru jazdy). Teoretycznie z taką sytuacją mamy do czynienia. Ale tylko teoretycznie, bowiem nie udało nam się wykluczyć możliwości

Czy przypadkiem nie było tak, że kolega Filip widząc sygnalizator i koniec "zielonego", nie przyspieszył "bo jeszcze zdążę"? Czy nie mogło być tak, że pani z Golfa poprawnie zakończyła właśnie manewr wyprzedzania auta Filipa, tylko on skupiony na sygnalizacji, nie zauważył że był wyprzedzany? Czy nie mogło być także tak, że Golf poruszał się obok Audi Filipa sąsiednim pasem z tą samą prędkością, pani z Golfa, będąc nieco z przodu zmieniła pas ruchu bo była pewna, że Audi będzie przed skrzyżowaniem hamować tak jak ona, a nie przyspieszać?

.

Podkreślam raz jeszcze, że obowiązkiem biegłego jest obiektywne zbadanie wszelkich faktów mogących mieć wpływ na zaistnienie i przebieg zdarzenia, przy czym biegły nie wskazuje winnego - wskazuje fakty mówiące o takiej, a nie innej możliwości. Nikomu nie życzę wątpliwej konfrontacji z tendencyjną opinią biegłego (takie niestety bywają, tak jak bywają równi i równiejsi), bo wtedy bez dobrego prawnika trudno o sprawiedliwość. Poniżej masz przykład, jak można manipulować "sprawiedliwością":

Byłem dzisiaj u klientki, która 4 lata temu, wykonując skręt w lewo, miała kolizję z wyprzedzającym ją oznakowanym radiowozem policji (z włączonymi sygnałami uprzywilejowania). Pani chciała uzyskać choć częściową rekompensatę za zniszczony samochód i rozstrój zdrowia, ale okazało się to niemożliwe. Jej adwokat "skasował" ją na ponad 8 tyś zł, a jedyne co mu się udało, to doprowadzić do warunkowego umorzenia postępowania za spowodowanie wypadku. Jednak nadal to ona uważana jest za winną. Podczas analizowania dokumentacji z wypadku i dokumentów procesowych, w nieco ponad pół godziny stwierdziłem, tyle uchybień proceduralnych i procesowych, że poskręcało mi flaki ze złości (sam byłem policjantem, ale takich przekrętów nie powstydziłby się nawet rozbójnik Rumcajs). Do zdarzenia doszło w terenie zabudowanym, gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km/h, w rejonie skrzyżowania, na którym znajduje się także oznakowane przejście dla pieszych, a bezpośrednio przed skrzyżowaniem, jezdnia oznakowana jest linią podwójną ciągłą. Dla mnie jest rzeczą niepojętą, że w czynnościach na miejscu zdarzenia (z udziałem policjantów) nie uczestniczył prokurator! Niepojęte jest także (i niedopuszczalne), by dochodzenie powypadkowe prowadziła ta sama jednostka policji, z której pochodzili uczestniczący w zdarzeniu policjanci! Powołany do oceny okoliczności wypadku biegły (chyba przebiegły) zupełnie ignoruje osobowe źródła informacji (zeznania świadków), z których dwóch zeznaje, że radiowóz włączył sygnały uprzywilejowania bezpośrednio przed samym wyprzedzaniem i poruszał się z prędkością około 100 km/h lub nawet większą. Za to z uporem maniaka -ów biegły- forsuje własną opinię na temat prędkości radiowozu (65-85 km/h jak widać dość spory rozrzut!), wyliczonej na podstawie, li tylko pozycji powypadkowych i uszkodzeń pojazdów (nie ma ustalonej drogi hamowania, nie ma nawet miejsca kolizji. Przebiegły biegły podaje, że czas reakcji kierowcy to 0,8 - 1,0 s, podczas gdy średnia wynosi około 0,5 s (ta podana przez biegłego dotyczy osób w wieku starczym). Najlepsza była jednak konkluzja opinii, w której biegły stwierdza, że istnieją w p.r.d. przepisy (nie podaje ich) regulujące warunki wyprzedzania, które zostały przez kierującego radiowozem naruszone, tu jednak mamy do czynienia z pojazdem uprzywilejowanym, którego ruch regulują odrębne i szczególne przepisy, których stan jego wiedzy nie pozwala kwestionować. Ludzie kochani, w życiu nie czytałem większych bredni!!! Dziwi mnie jednak, że obrońca oskarżonej, przez trzy lata walczył o złagodzenie wyroku, zamiast skupić się na podważeniu opinii biegłego i zakwestionowaniu poprawności wykonanych czynności procesowych i proceduralnych. Te drugie zwłaszcza są niezwykle istotne, bo jeśli wziąć pod uwagę, że świadek zdarzenia odpowiada na zadane przez policjanta pytania, to nietrudno sobie wyobrazić, że policjant będzie pytał wyłącznie o to, co korzystne dla jego kolegi. To samo dotyczy ekspertyzy biegłego. To policja występuje do prokuratora z wnioskiem o powołanie biegłego, ale to policjant w postanowieniu o powołaniu biegłego stawia pytania, na które tenże biegły ma odpowiedzieć (można więc zapytać, czy zaćmienie słońca na półkuli południowej, miało wpływ na opóźnienie reakcji kierującego radiowozem itd, itp).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musze to powiedzieć. Zwykle nie wypowiadam się jak do kogoś oczywista oczywistość nie dociera. Pewnie naczytałeś się mądrych książek, bo nie podałeś licencji zawodowej i zaczynasz proste sytuacje komplikować i rozmieniać na drobne. Z twoim myśleniem to nikomu nie dało by się dać mandatu a przy prostej kolizji by trzeba było doktorat pisać. Wiec skończ te wywody bo jak już Ci napisałem ja to wiem z doświadczenia a ty z książek. Jak musisz ripostować to daj sobie upust. Ja juz nie mam czasu ani ochoty przekonywać kogoś ze wielbłąd ma garby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

skończ te wywody bo jak już Ci napisałem ja to wiem z doświadczenia

Jeśli doświadczeniem nazywasz własny przypadek, o którym gdzieś tam wyżej wspomniałeś i własne święte przekonanie, to istotnie nie ma o czym gadać...

Co do licencji, to w treści moich postów masz informację o kierunku studiów, zaś 18 lat w drogówce było chyba wystarczającym doświadczeniem dla sądu okręgowego, by wpisać mnie na listę biegłych...

Edytowane przez hak64
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chce sie wtracac, ale opowiem swoj przypadek:

Koles zgniotl mi zderzak z tylu zlosliwie najezdzajac w tyl mojego ponazdu. Ze bylo to na swiatlach i samochody z przodu, nie mialem mozliwosci ucieczki i obrony. Wezwalem "drogowke" i stwierdzili: brak obcego lakieru na pojezdzie wiec sprawa najwyzej do sadu bo koles odmowil mandatu. W sadzie "drogowka" podala sobie reke z mecenasem i... wyszedlem na debila.

Mam nadzieje ze te 18 lat wiernie odsluzyles chroniac obywateli i prawozadnie przestrzegales prawa, gdzie nigdy nie sklamales na swoja korzysc lub "w lape" nie wziales....?

Drugi przypadek, bardzo podobny do autora:

Jade w Krakowie z ronda Mateczny na Aleje, pod mkstem Grunwaldzkim lece lewym pasem, mam sygnalizacje swietlna przed soba jakies 20-30m, byl deszcz wiec nie jechalem wiecej niz 60. Nagle zaswieca sie pomaranczowe zwiatlo wiec zeby nie wpasc w poslizg, chcialem przeleciec na pomaranczowym. Po prawej stronie jechaly wolniej 3 samochody gdzie ten drugi bez kierunku nagle zjechal na moj pas i zatrzymal sie na swiatlach chcac pierwszy ruszys spod swiatel. Nawet nie zdazylem wiele wyhamowac, wiedzialem ze nie zrobie nic i nie uciekne na bok bo sa wysokie krawezniki, miedzy pojazdami sie nie zmieszcze wiec odruchowo wyprostowalem mu centralnie w srodek. Jemu niewiele sie stalo, moje berlingo sie poskladalo z przodu.

Czyja wina? - oczywiscie wyszlo na mnie bo prawo jazy 3 lata, chlopak 21lat a trafiony to businessman z Zakopanego, spieszyl sie do Cracovii na spotkanie...

Dzisiaj juz wiem jak bym zalatwil sprawe, wtedy Policjanci mnie nie sluchali, jak juz przyjalem mandat (z automatu 500 + 6pkt), potem jeden przysze po rozum do glowy i przed odjazdem pyta tamtego: teraz juz po wszystkim, wiec prosze mi powiedziec: czy chlopak mowil prawde? Szyderczo sie zasmial wiec Policjant do niego: rozumie pan co pan zrobil teraz chlopakowi.. ?

BTW: prlsze nie mylic pojec: "drogówka" z filmem "DROGÓWKA", no chyba ze film oparty byl na faktach....

Sent from S 9305i

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


W sadzie "drogowka" podala sobie reke z mecenasem
Widzę, ze także nie masz dobrego zdania na temat mundurowych. To pierwsze opisane przez Ciebie zdarzenie, istotnie nie mogło być rozpatrzone korzystnie dla ciebie (chyba, że osobnik z tyły potwierdziłby kontakt pojazdów). Jeśli nie było śladów na pojazdach, to trudno się dziwić, że nie wskazano winnego. W drugim przypadku, opisałeś tylko swoją wersję zdarzenia, pomijając to co powiedział drugi uczestnik. Trudno więc zachować mi obiektywizm. Jeśli jednak istotnie prawdziwa jest twoja wersja, to było odmówić przyjęcia mandatu. A jeśli już go przyjąłeś, to po usłyszanej rozmowie było napisać skargę na postępowanie policjantów i jednocześnie wniosek o anulowanie bezprawnie nałożonego mandatu.

Mam nadzieje ze te 18 lat wiernie odsluzyles chroniac obywateli i prawozadnie przestrzegales prawa, gdzie nigdy nie sklamales na swoja korzysc lub "w lape" nie wziales....?
To bardzo rozległy temat, i wierz mi, że niejednokrotnie sztywne trzymanie się litery prawa przynosi większą szkodę zarówno stronom konfliktu, jak i policjantom. A jednym z powodów dla których zdjąłem mundurek był fakt, że niektórzy z "góry" mieli mi za złe, że nie widzę różnicy pomiędzy "równymi oraz równiejszymi" i prowadząc dochodzenie powypadkowe nie zawsze wierzę w słowa napisane przez kolegów...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...