Witajcie!
Temat zakładam w tym dziale gdyż problem nie dotyczy naszych audi lecz chciałbym sie wymienić waszymi zdaniami na temat dziwnej przypadłości z autem mojego teścia.
Mój teść pracuje w Holandii aby sie przemieszczać z tamtad do Polski kupił latem citroena jumpy 2008 rok 1.6 hdi na zwykłej pompie z oryginalnym przebiegiem okolo 100 tysi. Po zakupie wymienił wszystkie płyny, rozrząd i wszystko inne co należalo wymienic. Po kilku kursach z Holandii do Polski padł jeden wtryskiwacz. Usterka została usunieta i auto chodziło jak powinno. Z racji zbliżającego sie dnia zmarłych tesciu miał zjechac do Polski. W niedziele poszedł do auta odpalil, pojezdził w koło komina po czym odstawił auto w miejsce jego stacjonowania. Następnego dnia auto nie odpalilo. Zero odzewu. Kręci a nie zapala. Zadzwonił po ADAC, przyjechała laweta zawieźli auto do jakiegoś warszatu tam probowali odezwać go na plaka ale nic... zero odzewu. Zdiagnozowali jakiś przekaźnik od swiec żarowych że niby był aż stopiony lecz po jego wymianie nic sie nie poprawilo. Chłopaki rozłożyli ręce odsyłając auto do jakiegoś warsztatu zajmującego sie dieslami. Nastepnego dnia diagnoza padła na rozrząd. Nie wiem jak to sprawdzali i nie wiem czy to trafna diagnoza bo pasek nie pękł ewentualnie przeskoczyl ale tak sam od siebie? Na postoju? Bez żadnych wcześniejszych objawów? Po 8 tysiącach na nowym rozrządzie? Co miałby wspólnego spalony przekaźnik świec żarowych z rozrządem? Zbieg okoliczności?
Wysłane z mojego SM-G530FZ przy użyciu Tapatalka