Witam
Klubowicze, przed świętami, na moim osiedlu, miało miejsce niecodzienne zdarzenie - podczas wichury, w moją, zaparkowaną a4 uderzył kontener na makulaturę. Kontener niezabezpieczony w żadnen sposób. Straty niewielkie, bo odprysnął lakier z maski o wielkości paznokcia. Dziwne miejsce odprysku, ale było widać świeżo odprysniety lakier, więc tylko to uderzenie mogło spowodować. Następnego dnia po umyciu auta zobaczyłem że w reflektorze zbiera się powoli woda (drugi suchutki), więc uderzenie mogło wpłynąć na jego rozszczelnienie.
Sprawa zgłoszona zarządcy, notatka służbowa spisana, mail + zdjęcia do ubezpieczyciela.
Dziś otrzymuję wycenę szkody, w której maska nie została w ogóle uwzględniona, reflektor 50zł za sprawdzenie. W odpowiedzi, osoba prowadząca sprawę napisała
"Witam Odnośnie maski, zakres i charakter uszkodzenia nie pasuje do zgłoszonych okoliczności. Reflektor zgodnie z protokołem (po wymontowaniu) do sprawdzenia w warunkach warsztatowych. Jeśli okaże się że jest uszkodzony – wówczas do wymiany"
Z racji tego iż samochód dopiero kupiłem (czas fascynacji :D), mam zdjęcia z dnia przed, na którym maska jest cała - zostało to również wysłane do ubezpieczyciela. Jak myślicie, jak to ugryźć? Wycena w ASO coś pomoże?
Nie chciałbym "puścić tej sprawy płazem", bo ubezpieczyciel twierdzi, że uszkodzenia nie pasują do opisu zdarzenia. Tak się stało, a ja chciałbym aby konsekwencje zostały poniesione.