I właśnie dlatego ja nie zostawię swojego samochodu u żadnego nie znanego mi mechanika, elektronika itp. . Przy takiej awarii, jak opisałeś, ja nigdy bym nie zaryzykował, żeby mnie jakiś laweciarz zawiózł do pierwszego lepszego "przypadkowego"??warsztatu!!!! Do swojego auta dopuszczam tylko 3 osoby: 1.kolega zajmujący się zawieszeniami, geometrią itp, 2.mechanik specjalizujący się w pojazdach VW, Audi, Seat, Skoda (facet wie o co chodzi w tej grupie samochodów, choć za naprawę u niego płacisz 10-15% więcej niż w innych warsztatach) oraz 3.elektronik (mój bardzo dobry kolega - z najlepszym i najnowszym sprzętem w mieście). Wyznaję zasadę, że lepiej czasem zapłacić stówę czy dwie więcej za lawetę i zawieżć auto do kogoś, kogo się zna, niż do pierwszego lepszego warsztatu. Oczywiście mam na myśli usterkę związaną z unieruchomieniem pojazdu podczas jazdy, związaną z silnikiem, bądź elektroniką. Nie warto przecież płacić za lawetę, by wymienić wahacz itp. . Zdarzą się też, że auto nawali bardzo daleko od domu i wtedy to już inna szkoła jazdy. Moja rada: oczy dookoła głowy i zanim zacznie naprawiać, dokładnie wypytać co będzie robił i ile za naprawę żąda, w razie czego zadzwonić do znajomego mechanika, elektronika czy nawet innego warsztatu i spytać o orientacyjną cenę.
Już samo przekazywanie auta od mechanika do mechanika daje do myślenia. Może trzeba było najpierw fachowca spytać, czy chociaż takie auto kiedyś widział, zanim się zadeklarował, że je naprawi?