No i nadszedł ten dzien, że mam pierwszy poważny problem z autkiem :'(
Jakieś 2 tygodnie temu zapaliła mi się podczas jazdy kontrolka od hamulców. Pierwsze co pomyślałem to że klocki do wymiany.
Ale okazało się, że płyn hamulcowy był na minimum i podczas jazdy się przemieszczał, czujnik to wychwytywał i zapalał kontrolkę. Po przyjeździe do domu dolałem płynu tak, że był na środku, pomiędzy MAX a MIN.
I dzisiaj po ok 2 tygodniach jak autko sobie stało pod domem wsiadłem, odpaliłem i po kilku km znów ta wkurzająca kontrolka z piszczałką :-\ Zajrzałem pod maskę i okazało się, że znów płyn jest na minimum :'(
Muszę zaznaczyć, że na podwórku nie zauważyłem jakiegoś wycieku/kałuży pod autkiem. Ale również nie patrzyłem jakoś uważnie, ponieważ nie sądziłem, że problem się powtórzy :-\
Teraz nasuwa się moje pytanie. Dlaczego może mi uciekać płyn? Gdzie szukać najpierw przyczyn?
Ja obstawiam sparciałe przewody i wyciek gdzieś w okolicach klocków. Niestety nie mam możliwości wjechania na kanał, żeby to potwierdzić.
Ile w razie czego może kosztować wymiana przewodów hamulcowych? I czy trzeba wymieniać wszystkie? Czy można tylko na jednej osi? Lub tylko na jednym kole?
Proszę również o wasze sugestie w sprawie tego wycieku. Pozdrawiam