Wracając do młodych kierowców, bo o nich temat. Jestem jednym z nim, jeżdżę od niecałych 2 lat, na szczęście miałem tylko jedną małą stłuczkę nie z mojej winy (odpukać). Oczywiście nie uważam się za wielkiego alfa i romeo, fast and furious i chuck norrisa, jeżdżę spokojnie, byłem w Polsce autem (z Irlandii) trochę kilometrów zrobiłem no i daję radę bez niepotrzebnych, stresujących sytuacji, na samochód zarobiłem sam, a wolę jeździć powoli, bo za punkty/szkody ubezpieczenie (i tak za***iście już wysokie) idzie do góry. A dążę do tego, iż moim zdaniem nie można wrzucać wszystkich młodych kierowców do worka jako idioci, barani, synkowie w GLSach/kalibrach/golfach...